Lubomia: wójt zaufał projektantowi świetlicy, teraz gmina zapłaci karę

1
190
sztab_specjalistow_foto_gazeta.JPG

Powierzyli zadanie profesjonalistom, a teraz zapłacą za to wysoką karę; drugi raz nie popełnią tego błędu, od teraz wójtowi towarzyszyć będą doradcy.

 

Tegoroczny budżet gminy Lubomia jest rekordowym budżetem. Dochody oszacowano na prawie 40 mln zł, a wydatki majątkowe stanowią połowę tej kwoty. Wszystko związane jest z budową Nowych Nieboczów. W związku z tą inwestycją poczyniono już pierwsze kroki. Pod koniec ubiegłego roku rozstrzygnięto przetarg na budowę oczyszczalni ścieków, a za kilka tygodni rozstrzygnięty zostanie przetarg na wykonanie ciągów pieszo-jezdnych oraz kanalizacji. Jak zapowiedział wójt gminy, nad każdym zadaniem będą czuwali doradcy, specjaliści w danej dziedzinie. – Ostrożności nigdy za wiele. Tym bardziej, że inwestycja ta nie będzie realizowana ze środków gminy, a z każdej złotówki i z każdej wykonanej rzeczy będziemy musieli się rozliczać – mówi wójt Czesław Burek.

 

Obawy wójta, co do rzetelności wykonawcy są jak najbardziej uzasadnione. O tym, jak kosztowny może być błąd, gmina przekonała się przy budowie kaplicy w Grabówce. Projektant zapomniał o przyłączach wodno-kanalizacyjnych i szambie. Nikt tego nie zauważył, a inwestycja była realizowana ze środków Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej. Teraz gmina za błąd wykonawcy i projektanta zarazem (inwestycja była realizowana bowiem w trybie "zaprojektuj, wykonaj") będzie musiała z własnego budżetu zapłacić karę w wysokości 250 tys zł.

 

 

 

KOMENTARZ

Czesław Burek, wójt gminy Lubomia

 

Wiadomo, że każda firma chce zrealizować zadanie jak najniższym kosztem. Dlatego właśnie czasami pojawiają się takie problemy. Wykonanie projektu w Grabówce powierzyliśmy fachowcom, a okazało się, że w projekcie zapomniano o szambie. Zrobili to niedokładnie. Dużym problemem jest także zatrudnianie podwykonawców. Wyłonione z przetargu firmy nie podawały nam nazw podwykonawców. Od teraz przyjęliśmy zasadę, że jeśli na placu budowy zobaczymy jakiegoś niezgłoszonego podwykonawcę to niestety, ale będzie musiał go opuścić. Jeśli sytuacja powtórzy się drugi raz to rozwiązujemy umowę z generalnym wykonawcom. Dlatego właśnie potrzebni nam są specjaliści, doradcy. Dobrze, że sytuacja z Grabówką miała miejsce przed budową Nowych Nieboczów, bo teraz już jesteśmy mądrzejsi. Za dużo byśmy mogli później stracić.

 

 

 

/Paulina Krupińska/