Wodzisław: wyrywają psy z łap śmierci, otaczają je opieką, szukają domu

0
170
psy_wodzislaw_foto2.jpg

Często wygłodzone, chore, przetrzymywane w skandalicznych warunkach lub po prostu porzucone przez właścicieli psy trafiają pod opiekę  wolontariuszy.

 

Do punktu przetrzymań w Wodzisławiu Śląskim trafia wiele zwierząt. Niektóre z nich są wyłapywane przez pracowników Służb Komunalnych Miasta, gdyż uciekły swoim właścicielom, a niektóre zostały przez nich porzucone bądź też zostały im odebrane.

 

Skrzywdzone przez los

Ostatnio do punktu przewieziono suczkę, którą członkowie Ogólnopolskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami byli zmuszeni odebrać jednemu z mieszkańców Wodzisławia Śląskiego. Inspektorzy pod eskortą policji udali się na miejsce wskazane przez anonimową osobę. Okazało się, że w małym pomieszczeniu gospodarczym przetrzymywano zwierzę, które jak wynika z raportu OTOZ, leżało i spało we własnych odchodach, bez jednego suchego i czystego miejsca. Suczka nie była wyprowadzana na spacery. Nikt o nią nie dbał. – Była śmierdząca, brudna i zapchlona – opowiadają osoby, które widziały "Pchełkę" zaraz po odebraniu jej właścicielom. Suczka trafiła do punktu, gdzie zaopiekowali się nią wolontariusze. Już za kilka dni miała nowy dom.

 

Szansa na nowe życie

Wszystkie zwierzęta, które przywożone są do punktu przetrzymań trafiają właśnie pod opiekę wolontariuszy. – W ramach wolontariatu staramy się, aby znajdujące się tam psy i koty znalazły dom. Jeśli chodzi o psy, to najpierw próbujemy odnaleźć właściciela, a gdy to się nie udaje, to szukamy dla zwierzaka nowego domu – tłumaczy Barbara Opic, jedna z wolontariuszek. Wodzisławscy wolontariusze nie tylko dokarmiają psy i koty, sprzątają boksy i wyprowadzają zwierzęta na spacery, ale także pomagają w ich leczeniu, dowożą je na zabiegi. Osoby współpracujące z punktem przetrzymań naprawdę wkładają całe serce w to, aby jak najlepiej zaopiekować się zwierzętami. Nie bez powodu miejsce to okrzyknięto "przytuliskiem dla zwierząt".

 

Starania przynoszą efekty

Wodzisławscy wolontariusze są bardzo dobrze zorganizowani. Interwencji, takich jak w przypadku "Pchełki" na terenie miasta nie jest wiele. – Zazwyczaj zwierzęta są wyłapywane przez Straż Miejską – mówi Basia. Kiedy przywożony jest nowy pies to wolontariusze od razu przystępują do pracy – robią mu zdjęcia i umieszczają ogłoszenia gdzie tylko się da. Najbardziej pomocnym narzędziem okazuje się być jednak Facebook. Na utworzonym tam koncie "Wodzisławskie psy i koty" codziennie pojawiają się jakieś informacje. – Właścicieli staramy sie odnajdywać poprzez naszą stronę na Facebooku, ogłoszenia na portalu Dogomania, rozwieszanie plakatów w mieście i okolicy. Współpracujemy także z lokalnymi mediami, króre publikuje zdjęcia wyłapanych psów. W podobny sposób szukamy też przyszłych wlaścicieli – dodaje wolontariuszka.

 

Szczęśliwe zakończenia

Praca, jaką w znalezienie domu dla zwierząt, wkładają wszystkie osoby związane z punktem przetrzymań przynosi efekty. Punkt jest miejscem, w którym wyłapywane zwierzęta mogą przebywać tylko przez krótką chwilę. Jeśli nie odnajdzie się ich właściciel lub osoba, która byłaby chętna do zaopiekowania się zwierzęciem, wówczas przewożone jest ono do schroniska w Mysłowicach. – Jak narazie sprawnie idzie nam odnajdowanie właścicieli i adopcja. Od lipca 2013 roku żaden pies nie trafił do schroniska – chwalą się wolontariusze.

 

 

/Paulina Krupińska/

fot. Wodzisławskie psy i koty