Wbrew pozorom czołgi polskie we wrześniu 1939 roku nie były gorsze od niemieckich, a niejednokrotnie je przewyższały. Przykładem może być siedmiotonowy czołg lekki 7TP, który w starciu z Panzer I i Panzer II zdecydowanie był górą. Przewyższał swoje niemieckie odpowiedniki uzbrojeniem – posiadał 37 milimetrowe działo Boforsa oraz karabin maszynowy wz. 30 kal. 7,92 mm. Czołg był bardzo udanym rozwinięciem brytyjskiego czołgu Vickersa. Jego napęd stanowił silnik diesla, co było na owe czasy rozwiązaniem wysoce nowoczesnym.
Czołg 7TP w pełnej okazałości na wodzisławskim rynku
Zdecydowaną wadą natomiast polskiego tanka był słaby pancerz. Prawdopodobnie to powodowało duże straty tych maszyn we wrześniu 1939r. W bitwie pod Tomaszowem Mazowieckim po ataku na nieprzyjaciela z 22 maszyn pozostało zaledwie 10 pojazdów zdolnych do walki. Ogółem wyprodukowano seryjnie jednak tylko 132 czołgi tego typu. Było to zdecydowanie zbyt mało maszyn, by móc powstrzymać hitlerowców.
Dzięki 37 milimetrowej armacie Boforsa lekki 7TP mógł zdecydowanie górować nad niemieckimi Panzer I i Panzer II
Taki czołg zawitał do Wodzisławia na militarny piknik zorganizowany z okazji 3 maja. Jest to jedyny poruszający się egzemplarz takiego czołgu w Polsce. Możliwość podziwiania tego dzieła polskiej techniki zawdzięczamy entuzjaście z Bielska Białej Grzegorzowi Klimczakowi. Pasjonat władował w odrestaurowanie pojazdu masę czasu i jeszcze większą ilość gotówki.
Tekst i foto Leszek Iwulski