Racibórz: Sposoby na upał

2
155
roth047.jpg

Kąpiel, opalanie się, książka to wszystko sposoby na letnie południe w centrum miasta.

 

Upały to zdradliwy czas. Słońce zabiera chęci do jakiejkolwiek aktywności, rozleniwia. W gorącu łatwo stracić przytomność. Łatwiej o zawał, o udar. Człowiek więc szuka sposobów, żeby od tego upału uciec. Uwolnić się. W mieście jest o to zawsze trudniej. Betonowe budynki zamykają ciepło wewnątrz na podobieństwo piekarnika. Stawy i jeziora też raczej znajdują się poza miastem. Trzeba sobie jednak radzić. I Raciborzanie sobie radzą.

 

W parku Roth chłopaki bez koszulek dumnie prężą klaty. Starsi panowie w gromadce, teraz głośni emigranci z betonowej dżungli okupują dwie ławeczki i głośno deliberują. – Człowieku! Ale za co ten Messi dostał nagrodę?! Pyta jeden z oburzonych emerytów. – Robben, albo Neuer powinni dostać. – dodaje jego kolega i zgodnie kiwają głowami. Siedzą w cieniu, więc jakoś tak przyjemniej.

 

Na skwerze Pieczki mężczyźni również bez żenady opalają brzuchy. Zwłaszcza ci starsi. Konwenanse przegrywają z termometrem. Dzieciaki upał mają prawdopodobnie za najlepszą rzecz pod słońcem. Małolaty pluskają się w fontannach, chlapią i skaczą do płytkiej wody. Ich najdziksze nawet harce pozostają bez echa, bo upał ich rozgrzesza. W fontannie pojawił się nawet na chwilę jamnik. Zwierzę od razu czuje, że za wilgocią idzie ulga. Na ławce pod drzewem dziewczyna czyta książkę. Kryminał Katzenbacha.

 

Na rynku ogródki są już pełne. Lody i piwo, piwo i lody, lody i piwo – jak mantra słyszą eterycznie poruszające się kelnerki. Dziewczyny suną w kusych spódniczkach. Lato w pełni.

 

 

Leszek Iwulski

/publ. a/