Wodzisław: Wywiad z Mieczysławem Kiecą

0
226
mieczyslawkieca.jpg

4-letnia kadencja prezydenta dobiega kresu. Ewentualna reaktywacja leży w rękach wyborców. Zapytaliśmy głównego zainteresowanego o kilka kwestii związanych z wizją tego, czym Wodzisław Śląski stał się pod rządami Mieczysława Kiecy. Pytaliśmy również o to, jakie przeszkody napotyka się w zarządzaniu miastem. Z Prezydentem Wodzisławia rozmawialiśmy  o sukcesach, porażkach, zagrożeniach, seniorach, ekologii i polityce.

 

Panie Prezydencie. Kadencja już na finiszu, wybory za pasem. Czas na podsumowanie. Co poczytuje Pan sobie za sukces, a co za porażkę?

 

Sukces w samorządzie nigdy nie jest indywidualny. Firmuje go często jedna osoba, ale stoi za nim rzesza ludzi, którzy ciężko pracują, by wszystko funkcjonowało jak należy. Za sukces więc mój i mojej drużyny uznam przede wszystkim to, w jakim stopniu zrealizowałem moje przedwyborcze obietnice. Wyborca może ocenić, w jakim stopniu byłem słowny dzięki mojej stronie internetowej. Ten program został zrealizowany w 90%. W dziedzinie infrastruktury to przede wszystkim oddanie do użytku drogi zbiorczej. Ta kadencja to oddanie wiaduktu w kierunku na Marklowice i łącznik Armii Krajowej. Dzięki temu przez Wodzisław da się przejechać. Ta kadencja to 60 kilometrów kanalizacji. Dzięki temu jutro nie będziemy musieli się obawiać, że będziemy musieli płacić potężne kary. Warto dodać, że skanalizowanie miasta i części innych gmin towarzyszył jedynie relatywnie niewielki wzrost cen.

Miasto pokryto w 80 % szkieletem szerokopasmowego internetu. Na chwilę obecną nie możemy udostępnić jej mieszkańcom, bo to zachwiałoby konkurencją. Ta sieć jednak pozwala administracji łatwiejsze zarządzanie miastem. W tę potężną inwestycję miasto nie wpompowało nawet jednej złotówki. Sukcesy mojej administracji to program budowy boisk i termomodernizacji placówek oświatowych. Zmodernizowaliśmy bazę rekreacyjno – sportową  na Balatonie. Zaczęliśmy również program budowy ścieżek rowerowych. Sukces również to Rodzinny Park Rozrywki – to olbrzymia inwestycja, którą obiecano Wodzisławianom już 35 lat temu. Zmodernizowano place zabaw w przedszkolach. Pojawili się inwestorzy na Olszynach. Ograniczyliśmy wydatki bieżące i koszta funkcjonowania administracji. Mamy wypracowaną stabilną nadwyżkę finansową. A zadłużenie miasta spadło do poziomu 34 procent.

Nie jest w moim stylu patrzeć się na życie w kategorii porażek. Wolę mówić raczej o tym, że realizacja pewnych projektów mogłaby nastąpić szybciej, lepiej, taniej, bardziej efektywnie. Niestety nie zawsze to zależy wyłącznie od nas. Na pewno chciałbym, aby Wodzisław należał już do Katowickiej Specjalnej Stery ekonomicznej. Tu piłeczka jest jednak po stronie Warszawy. Zaniepokojenie musi budzić stan dróg wojewódzkich. Problemem jest bezrobocie. Mimo wielu apeli wielu instytucji, wielu gmin, nie jesteśmy traktowani jako partner przez województwo śląskie w tym zakresie. Narzędziem w celu zmiany tego sanu rzeczy ma być start w wyborach do sejmiku naszych ludzi. Mamy kompetentnych fachowców, którzy będą mogli zadbać o poprawę tego stanu rzeczy. Niepokoi również stopa bezrobocia, ale firmy i instytucje zainwestowały tutaj 450 milionów zł, z czego ponad 250 milionów to pieniądze unijne, więc w perspektywie czasu liczę na zmianę sytuacji.

 

Jakie zjawiska uznałby Pan za największe zagrożenie dla rozwoju miasta?

 

Brak reprezentacji miasta na wyższych szczeblach samorządu – w szczególności, jeśli chodzi o sejmik wojewódzki. Bez przedstawicielstwa nie możemy mówić o poprawie infrastruktury. Na dzień dzisiejszy priorytetem jest przebudowa Pszowskiej, Młodzieżowej i Jastrzębskiej. Bez wsparcia w województwie nie będziemy tego w stanie zrobić. Musimy mieć kogoś, kto będzie dostatecznie wyraźnie lobbował na naszą rzecz – zwłaszcza teraz, gdy projektowany jest nowy okres programowania. Zagrożenie leży także w sytuacji ekonomicznej Państwa, zwłaszcza w postaci kryzysu, który determinuje niższe wpływy z podatków. Może to spowodować zahamowanie procesu inwestowania opartego na środkach unijnych.

 

 

 

Dla Prezydenta Mieczysława Kiecy jednym z ważniejszych sukcesów jest podpisanie umowy klastrowej. To właśnie dzięki klastrowi ma rozwinąć się w regionie gospodarka oparta na wiedzy. Do tego trzeba jednak także środków zewnętrznych. Te zaś w dużej mierze zależą od naszej reprezentacji w sejmiku województwa..

 

 

 Zagrożeniem jest także możliwość załamania się współpracy z pozostałymi gminami. Myślę, że dzisiaj czas na to, by zrezygnować z myślenia o mieście jedynie w kategoriach granic administracyjnych. Czas myśleć szerzej – jak o jednym organizmie, którego elementy wykonują rozmaite funkcje. Dlatego trzeba dbać o polepszenie sieci komunikacji publicznej np. z sąsiednimi gminami. Złożyłem już propozycję takiego projektu, w którym liderem ma być powiat. Wyzwaniem jest demografia. Musimy stworzyć interesującą ofertę dla ludzi młodych. W tym celu trzeba przedstawić im propozycje z zakresu budownictwa mieszkaniowego. Ten proces nabierze rumieńców, gdy uchwalony zostanie plan zagospodarowania przestrzennego – czyli już w przyszłym roku. Młodzi oczekują też lepszej pracy, i w tym celu właśnie tworzymy lepsze warunki dla inwestorów. Zagrożenie dla rozwoju to także stan środowiska naturalnego – dlatego walczymy z niską emisją. Chcemy , by powstała finansowana ze środków unijnych nowoczesna sieć ciepłownicza, tam gdzie będzie to ekonomicznie nieuzasadnione, będziemy chcieli inwestować w odnawialne źródła energii.

A co z ofertą dla seniorów…

Nie uciekniemy przed procesem starzenia się społeczeństwa. Chcemy, by projekty infrastrukturalne w szerszym niż dotychczas wymiarze brały pod uwagę potrzeby i wymagania ludzi starszych. Z drugiej strony działa Uniwersytet III wieku. To wspaniała rzecz i wspaniali ludzie, którym udało się coś wyjątkowego. Gdy zakładano Uniwersytet ciężko było znaleźć 15 chętnych, dzisiaj słuchaczy jest ok. 500. To trzeci sektor najlepiej wypełnia zadania związane z opieką nad ludźmi starszymi. Samorząd dostarcza im jedynie narzędzi.

 

Mówił Pan o potrzebie zwalczania niskiej emisji. Proszę przybliżyć problematykę ekologii w mieście. Jak będzie układać się współpraca z WFOŚiGW?

Rzeczywiście ekologia musi zostać ustawiona w centrum działań Urzędu i rzeczywiście najważniejszym partnerem pozostaje tu WFOŚiGW. To oni zapewniają potężne wsparcie dla inwestycji takich jak np. termomodernizacje. Z funduszem do tej pory współpraca przebiega w bardzo dobrym kierunku. Jednym z przykładów działań w tej mierze jest kwestia przydomowowych oczyszczalni ścieków. My byliśmy jednym z pionierów inwestycji w ten rodzaj kanalizacji. Pamiętam rozmowę z prezes Lenartowicz o tym projekcie, wówczas jeszcze nie było dotacji na takie przedsięwzięcia. Po analizie projektu uruchomiono specjalną linię dedykowaną na ten cel. Fundusz jest otwarty na ludzi otwartych na pomysł. Trzeba tylko, by dać im szansę i konsultować pomysły w odpowiednim czasie. Stąd mam nadzieję, że w mieście pojawi się więcej zielonych znaczków.

Przejdźmy na chwilę do polityki. Jak ocenia Pan pomysł na okręgi jednomandatowe?

To dobry pomysł. Myślę, że w np. Wodzisławiu dostarczy on lepszy niż do tej pory poziom reprezentacji. W systemie wcześniej funkcjonującym niektóre obszary miasta nie były w stanie przebić się ze swoimi ludźmi.

Czy znajdzie Pan czas na debatę?

Nigdy nie uchylam się przed debatą. To naturalna powinność osoby publicznej, która reprezentuje ludzi. Ale do tanga trzeba dwojga. Muszą znaleźć się inni chętni oraz organizator takiej imprezy. Sztaby uzgodnią terminy, zasady i możemy rozmawiać.

 

Rozmawiał Leszek Iwulski