Wodzisław: Koty, schronisko i bezdomni

1
199
01_schronisko.jpg

Kontrowersje wokół sposobu prowadzenia schroniska dla bezdomnych mężczyzn.

 

Ostatnia sesja rady miasta w pewnej mierze poświęcona była sprawom społecznym. Stało się tak, ponieważ radni pochylili się nad kwestią opieki nad zwierzętami oraz nad bezdomnymi. W trakcie dyskusji doszło do werbalnej potyczki między radnym Dezyderiuszem Szwagrzakiem oraz wiceprezydent Barbarą Chrobok, która w magistracie odpowiedzialna jest za sprawy społeczne. Radny zwrócił władzom miasta uwagę na to, że w jego opinii sytuacja schroniska dla bezdomnych mężczyzn jest zła i powinno się dołożyć większych starań do poprawy ich losu. Radny zasugerował, że niektórzy z pensjonariuszy schroniska w ogóle nie powinni się w nim znaleźć. Wiceprezydent ripostując zauważyła, że w schronisku za mało się robi, by mężczyźnie faktycznie wychodzili z bezdomności. W trakcie dyskusji z ust zastępcy Mieczysława Kiecy padły niefortunne słowa, o tym że schronisko to „bardzo drogi Mariot dla bezdomnych” . Radny Szwagrzak zauważył, że porównanie to jest nietrafione zważywszy na fakt, że doba w schronisku kosztuje 25zł. Wiceprezydent za chwilę tłumaczyła się ze swoich słów i wyjaśniła, że chodziło jej o to, że proces wyprowadzania mężczyzn z bezdomności prowadzony jest w sposób nieskuteczny. Według niej bezdomni robią zbyt mało, by powrócić do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. Przede wszystkim nie podejmują żadnej działalności, która mogłaby przybliżyć ich do pracy zarobkowej. Nie robi się także wszystkiego, by zwiększyli oni poziom swojej samodzielności. Chrobok zwróciła uwagę, że wolne stoją mieszkania chronione. Szwagrzak odpowiedział, że nie są one przystosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych. Jeden z radnych zauważył, że w budżecie kwota, którą miasto przeznacza na bezdomnych wynosi 40 tysięcy złotych, natomiast opieka nad bezdomnymi kotami kosztuje wodzisławian 46 tysięcy zł. Sprawa kotów również podgrzała atmosferę. Miasto zamierza powoływać tzw. społecznych opiekunów tych zwierząt. Osoby te mają zająć się m.in. ich dokarmianiem. Jeden z radnych omawiając ten problem zaproponował, żeby osoby, które mają zostać społecznymi opiekunami kotów kierowały zwierzęta na przymusową sterylizację lub kastrację. Stanowisko to spotkało się z ostrym sprzeciwem ze strony przewodniczącego miasta. Jan Grabowiecki zauważył bowiem, że przymuszanie kogokolwiek, kto wykonuje pewne zadania społeczne do jakichś działań, może być źle odebrane. W rezultacie taki zapis może nie tylko być w praktyce martwy, ale także zniechęcać ludzi do podejmowania się działań społecznie.

 

 

 

 

KOMENTARZ NA GORĄCO:

 

Anna Szweda-Piguła,

rzecznik UM w Wodzisławiu Śląskim

 

Zarówno opieka nad bezdomnymi jak i troska o zwierzęta stanowią tzw. zadania własne gminy. Ustawa nakłada na samorząd obowiązek pochylenia się nad osobami wykluczonymi społecznie. W Wodzisławiu w dużej mierze zajmują się tym dwie instytucje. Pierwsza z nich to oczywiście Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Druga instytucja to Schronisko dla bezdomnych mężczyzn. Na chwilę obecną w tym miejscu przebywa 47 pensjonariuszy. Prawie połowa z nich (20 panów), to osoby, które mają w dowodach osobistych wbity ostatni meldunek w Wodzisławiu Śląskim. Pozostałe osoby pochodzą spoza naszej gminy. W takich przypadkach sprawę reguluje się z tą gminą, w której dany bezdomny był ostatnio zameldowany. Wówczas koszty pobytu w schronisku ponosi ta właśnie gmina. W tym budżecie zapisano na pomoc dla osób bezdomnych ok. 40 tysięcy zł. Nie są to jednak jedyne wydatki, jakie ponosi miasto w związku z utrzymywaniem tej grupy osób wykluczonych społecznie. Warto pamiętać, że miasto opłaca czynsz schroniska, ponosi koszty jego utrzymania oraz opłaca jego dyrektora. Miasto posiada także tzw. mieszkanie chronione. To dobry punkt startu dla osób, które zdecydowały aktywnie uporać się z własną bezdomnością. Niestety proces ten jest bardzo trudny i wymaga żmudnej pracy zarówno samych bezdomnych, jak i pracowników społecznych. Panie z MOPSU wykonują naprawdę tytaniczną robotę, żeby doprowadzić do usamodzielnienia bezdomnych. Z uwagi na to, że wychodzenie z bezdomności jest trudne, nie każdy z nich chce się podjąć tego zadania. Dlatego też z 4 miejsc, które są w mieszkaniu chronionym zajęte jest tylko jedno. Jeśli chodzi o opiekę nad zwierzętami, to zajęcie to spada przede wszystkim na barki stowarzyszenia „Koty, Psy i My”, które podjęło się tej misji w ramach zadania publicznego. Stowarzyszenie prowadzi schronisko dla zwierząt. Przytulisko stale się rozwija. Polepszane są warunki bytowe jego mieszkańców. Ze strony Urzędu apelowałabym do mieszkańców o to, by decydując się na adopcję zwierzaka swój wzrok najpierw skierowali na wodzisławskie schronisko.