Na reakcję będzie musiał długo czekać, no chyba, że jest radnym. Przekonała się o tym niedawno Ewa Czubek, wiceprzewodnicząca Rady Miasta, która mieszka w Śródmieściu. Któregoś wieczora, już po godzinie 22 zadzwonił do niej zdesperowany mieszkaniec ul. Bławatków z informacją, że na klatce schodowej schronił się po burzy pies z zerwaną smyczą. Lokator obawiał się, że przestraszone zwierzę może być agresywne. Zadzwonił najpierw na straż miejską, ale dyżurujący oficer oznajmił mu, że o tej godzinie nie wyśle już patrolu. Zadzwoniła więc radna, przedstawiła się i w imieniu mieszkańców poprosiła o interwencję. – Już chwilę po tej rozmowie uradowany mieszkaniec zadzwonił do mnie z informacją, że jednak po psa przyjechali – mówi Czubek. Niekonsekwencja urzędnika pokazuje, że jeśli dzwoni zwykły Kowalski, to nic nie da się zrobić, ale kiedy interweniuje radna to uruchamia się niezbędną procedurę. W tym konkretnym przypadku straż miejska była zobowiązana do poinformowania o zaistniałej sytuacji pracownika schroniska i oficer dyżurny tak zrobił, ale po interwencji radnej – My, zgodnie z prawem nie możemy zabierać bezpańskich psów, powinien to zrobić odpowiednio przeszkolony i wyposażony pracownik schroniska – tłumaczy komendant straży miejskiej, Grzegorz Grzesik, który zapewnił, że jego podwładny został upomniany. Z podobną sytuacją miała do czynienia radna Katarzyna Dysarz, ale w jej przypadku problem dotyczył Związku Miedzygminnego ''Czysty Region''. Radna, która mieszka w jednorodzinnym domu w Cisowej, robiąc generalne porządki wyprodukowała więcej śmieci niż zwykle, a te niezmieściły się do przeznaczonego na nie pojemnika. Kobieta dokupiła więc zgodnie z regulaminem odpowiedni worek na śmieci, napełniła go i zawiadomiła ''Czysty Region'', że takowy worek czeka przed jej posesją na wywóz. Śmieci nie zostały jednak zabrane. Sytuacja powtórzyła się dwa razy, mimo że radna w międzyczasie zawarła stosowną umowę na wywóz dodatkowych śmieci. – Przez 6 tygodni czekałam na zabranie tego worka, mimo, że na osiedlu domów jednorodzinnych wywóz odbywa co dwa tygodnie. Potem zostawiłam na nim kartkę z informacją, że bardzo proszę o wywóz ponieważ mam zawartą dodatkową umowę – mówi Katarzyna Dysarz. Przez cały ten czas Dysarz nie zdradziła, że jest radną, ale gdy po kolejnym apelu do ''Czystego Regionu'' śmieci nadal rozkładały się pod jej domem, niewytrzymała i postraszyła urzędników, że sprawę przedstawi na sesji rady miasta gdyż jest…radną. Nietrudno odgadnąć jaki był efekt – śmieci zniknęły w ciągu dwóch dni. Co ma zrobić zwykly mieszkaniec? – pytają retorycznie radne. Zwykły mieszkaniec nie może nic, no chyba, że będzie blefował i przedstawi się urzędnikowi jako…
Katarzyna Solarz
Foto: Urząd Miasta. Na zdjęciu: Ewa Czubek