Międzynarodowy Festiwal Filmu Niezależnego "Publicystyka", zapoczątkowany przez Ireneusza Radzia i Andrzeja Wróbla, to w Kędzierzynie-Koźlu impreza kultowa. Co roku, pod koniec października zjeżdża tu „śmietanka” kina niezależnego. W tym roku festiwal był wyjątkowy. – Na tegoroczną edycję nadesłano rekordową ilość 284. filmów z całego świata – mówi Ewa Lecibil, jedna z organizatorek. Oprócz filmów z niemal wszystkich krajów europejskich swoje produkcje po raz pierwszy przysłali do Kędzierzyna-Koźla twórcy nieprofesjonalni i studenci szkół filmowych z: Argentyny, Australii, Chin, Hongkongu, Tajwanu, Iranu, Wenezueli, Japonii, Islandii, Brazylii, Meksyku, Chile, Peru czy Kanady – wylicza Lecibil. Do samego konkursu głównego wytypowano 65 filmów z 18 krajów. Treść tegorocznych produkcji była bardzo różnorodna i dotykała tematów wojny, emigracji, rasizmu, starości, dobroczynności, kryzysu. – W tym roku wyjątkowo nie było filmów epatujących okrucieństwem, za to sporo było takich, które mówią o empatii – zauważa Ewa Lecibil. Festiwal kędzierzyński, mimo że międzynarodowy głównie przyciągał twórców polskich i nieliczne grono europejskich. Z tego względu tegoroczna edycja jest ogromnym sukcesem jego organizatorów. – Można powiedzieć, że w tym roku była to impreza „pełnokrwista”, bo mieliśmy filmy od Wenezueli po Stany Zjednoczone, Iran. To jest naprawdę bardzo dużo, bo „mięsem” festiwalu jest jego międzynarodowość – uważa Witold Kon, przewodniczący Federacji Niezależnych Twórców Filmowych i wieloletni przyjaciel kędzierzyńskiej "Publicystyki". Według Kona warto też odnotować, że
w bieżącym roku sporo było filmów, które widz chce oglądać. – Może to komunał, ale niektórzy twórcy wcale nie myślą o tych, którzy siedzą na widowni, lecz o sukcesie ich filmu decyduje właśnie widz, który nie powie w połowie filmu – wychodzę. To jest weryfikacja twórcy. Tym razem były to filmy chwytające za serce, czyli takie, które chciało się obejrzeć do końca i widać było, że są to już doszlifowane „diamenciki” – ocenia Kon.
Podczas tegorocznego festiwalu oprócz Witolda Kona jurorami byli: Tomasz Drozdowicz – reżyser filmowy i telewizyjny, Piotr Aptacy – adiunkt w Instytucie Nauk o Kulturze i Studiów Interdyscyplinarnych na Uniwersytecie Śląskim oraz dwóch jurorów z zagranicy – Zuzanna Skoludova ze Słowacji oraz Wolfgang Freier – członek komitetu UNICA. Na tegorocznej "Publicystyce" fragmenty swojego nowego cyklu filmowego pokazał też Arkadiusz Kozubek, wieloletni członek kędzierzyńskiego amatorskiego klubu filmowego AKF "Groteska" i jego współtwórca. – Pojeździliśmy z moim współproducentem po świecie i zebraliśmy garść wzruszających opowieści o dobroczynności – opowiada Kozubek. W filmie pociągała i pociąga mnie zawsze magia, łatwość kreacji oraz siła oddziaływania, bo czasami obraz potrafi zmienić sporo, a siła jego oddziaływania potrafi być zaskakująco duża. I tak jest z naszą ostatnią produkcją, przeprowadziliśmy siedem rozmów ze znanymi postaciami na całym świecie (m.in. Andreą Bocellim), które zajmują się działalnością dobroczynną na rzecz innych – opowiada Arkadiusz Kozubek. Tegoroczną nagrodę Grand Prix w kategorii filmu amatorskiego w wysokości 2,5 tys. zł za film pt. "Irek" odebrał Wojciech Wikarek z Tychów. Serca widzów i jurorów zdobył film młodziutkiej studentki – Małgorzaty Awiorkoz Lublina pt. "Mam prawo umierać", w którym babcia autorki prostym językiem opowiada o swoim życiu. Awiorko otrzymała nagrodę pieniężną za pierwsze miejsce w wysokości 1 tys. zł w kategorii filmów studenckich. Również film Wojciecha Szwieca z Łazisk Górnych pt. „Cyklizm po śląsku – czyli, kto smaruje, ten jedzie", mimo że nakręcony bez rozmachu, zdobył jednak uznanie jurorów. – Zazwyczaj robię filmy o Śląsku i jakiś czas temu zainteresowałem się śląskim cyklizmem. Poznałem ludzi, którzy pokazują różne oblicza cyklizmu – jeden z bohaterów np. używa roweru po to, żeby się nim podpierać jak śląską „kryką”, i tak sobie chodzi z Diamantem z 1955, inny jeździ Adlerem z 1908 r. na rajdy rowerowe. – Te postacie zachęciły mnie do zrobienia 10-minutowego filmu o śląskim cyklizmie. Wziąłem kamerę, mikrofon i poszedłem do tych ludzi – opowiada Szwiec. Autor otrzymał nagrodę za pierwsze miejsce w wysokości 1 tys. zł w kategorii film amatorski. Natomiast w kategorii filmu zagranicznego dwa pierwsze miejsca zdobyli: Dario Perez z Hiszpanii za film ''Portrait of a wind-up maker'' oraz Kae Bahar z Wielkiej Brytanii za film "I am Sami". Nagrodę im. Waldemara Zamczewskiego w kwocie 1 tys. zł przyznano Bartoszowi Gajdzie z Oświęcimia za film "Pasja Życia". Z kolei nagrodę w kategorii ''Życie społeczne na terenie Kędzierzyna-Koźla w kwocie po 500 zł otrzymali Andrzej Szopiński-Wisła za film ''Mój dom'' oraz uczniowie z Zespołu Szkół Żeglugi Śródlądowej im. Bohaterów Westerplatte z Gościęcina za film pt. "Biohazard Cosel".
Katarzyna Solarz