Kędzierzyn – Koźle: Miasto turystycznych możliwości

1
178
Miasto turystycznych możliwości
Turystyka w Kędzierzynie – Koźlu to temat, który nie ma tradycji, chociaż dzięki ciekawym zabytkom i bliskości Odry miasto teoretycznie spełnia warunki miejsca atrakcyjnego dla przyjezdnych. Teoretycznie, ponieważ co innego widać na folderach promocyjnych, a co innego w rzeczywistości. Podczas ostatniej sesji Rady miasta samorządowcy próbowali znaleźć najlepszy sposób na rozkręcenie turystyki w mieście, dzieląc atrakcje turystyczne na trzy kategorie: rekreacyjne, sportowe i historyczne. W pierwszej i drugiej, jak twierdzą władze miasta są postępy. – W tym roku udało nam się rozpocząć działania, które zmierzają w kierunku rozwoju turystyki rekreacyjnej związanej z kajakarstwem. Na ten cel przeznaczyliśmy 20 tys. złotych – informuje Wojciech Jagiełło, zastępca prezydent ds. oświaty. Spływy kajakowe Odrą rzeczywiście cieszą się w Kędzierzynie – Koźlu ogromną popularnością przyciągając miłośników kajakarstwa m. in. z okolic Opola, czy Raciborza. Jak zapewnia prezydent, rozwój infrastruktury związanej z upowszechnianiem rekreacji kajakowej idzie w dobrym kierunku. Trzeci kierunek rozwoju to turystyka historyczna związana z okresem II wojny światowej. Takie obiekty jak obóz zagłady w Sławięcicach, czy liczne pozostałości po architekturze militarnej rozrzucone na terenie całego Kędzierzyna – Koźla również mają coraz więcej zwolenników. Do popularyzacji tego typu miejsc przyczyniło się Stowarzyszenie lokalnych miłośników historii Blechhammer 44, którzy w Domu Kultury ''Lech'' w Blachowni utworzyli Izbę Pamięci m. in. z pamiątkami po lotnikach biorących udział w słynnej powietrznej ''Bitwie o benzynę'', która rozegrała się nad Blachownią. To właśnie z ich działalnością miasto wiąże nadzieję na przyciągnięcie określonej grupy turystów. – Na ukończeniu jest remont kilku pomieszczeń w Domu Kultury ''Lech'', które zostaną przeznaczone na muzeum Blechhammera 44 – zapowiada Wojciech Jagiełło. – Myślę, ze będzie to atrakcja turystyczna, nie tylko dla miasta, województwa, ale dla całej Polski. Te zbiory cieszą się ogromna popularnością, jest też pomysł aby tworzyć m. in. lekcje muzealne z pokazami filmowymi dla uczniów z Opolszczyzny – dodaje. Jednak nie wszyscy radni podzielają entuzjazm prezydenta, zwracając uwagę, że wymienione przez niego działania to za mało, by miasto mogło znaleźć się na mapie opolskich szlaków turystycznych, chociażby ze względu na brak odpowiedniej informacji turystycznej. Niektórych radnych zdziwił też fakt, że miasto nawiązało w ostatnim czasie współpracę z Opolską Regionalną Organizacją Turystyczną, promując miasto w kategorii miejsca przyjaznego turystom. – Potęgą turystyczną nigdy nie będziemy i myślę, że my byśmy tu nawet turystów z Burkina Faso, Zanzibaru, a nawet z Zimnej Wódki nie zadowolili – wypalił radny Andrzej Kopacki. Wizerunek miasta nie poprawi się, dopóki nie zadbamy o obiekty, które są perełkami na skalę Polską a nawet europejską – zwrócił uwagę, przytaczając m. in. przykład Baszty Montalamberta, (zabytek architektury fortecznej z 1807 roku), która od lat popada w ruinę. -Takie miejsca mają oczywisty potencjał turystyczny, tylko, że to potencjał niewykorzystany. Wielu radnych wyraziło podobną opinię zwracając uwagę, że skoro miasto od lat chwali się w materiałach promocyjnych takim zabytkiem jak wspomniana wyżej Baszta Montalamberta, to wypadałoby się nią zająć w pierwszej kolejności. Jak ocenia Artur Maruszczak, zastępca prezydent ds. inwestycji, remont Baszty Montalamberta, to na dzień dzisiejszy koszt kilku milionów. Pozostaje jeszcze kwestia własności, bowiem obecnie zabytek jest w prywatnych rękach, a miastu nie spieszy się z jego przejęciem. –  Zalecenia konserwatora (odnośnie zabezpieczenia zabytku – przyp. red), które właściciel dostał, a których nie wykonał, szacujemy na ok 1mln. złotych, a to jest kwota, która nie zamyka jeszcze całościowo tematu – uważa Maruszczak i dodaje, że w budżecie miasta na pierwszym miejscu są takie inwestycje jak remonty dróg, czy szkół i chociaż wybór jest trudny, to zabytki muszą zaczekać, tym bardziej zabytki, które nie są własnością gminy. –  Myśląc w ten sposób nie przejmiemy baszty nawet za 100 lat, bo zawsze będą jakieś ulice do wyremontowania. Może niech rada zadecyduje, że ulice remontujemy później, a za to robimy krok w stronę renowacji zabytków? – zaproponował radny Michał Nowak, który od początku urzędującej kadencji jest orędownikiem rewitalizacji baszty. Jakiś czas temu miasto prowadziło rozmowy z Marianem Saską, który jest właścicielem zabytku, jednak do porozumienia nie doszło, bo Saska postawił warunek – wymiana na dwie kamienice. Radni podjęli decyzje, że zaproszą właściciela na posiedzenie komisji branżowych, żeby osobiście poznać jego stanowisko. – Zróbmy porządek chociaż z tym jednym zabytkiem – zaapelował radny Tomasz Scheller.   
 
Komentarz na gorąco – Tomasz Scheller, radny miejski i radny osiedla Sławięcice.
 
Doszliśmy do takiego punktu, w którym każdy mówi o zabytkach w swojej części miasta. Zgoda, o swoje trzeba dbać ale i tak nie mamy pieniędzy na żaden z nich. Radny Michał Nowak mówi, że Baszta Montalamberta jest unikatem w skali Europy i wszyscy się zgadzamy. Teraz dochodzi mój interes – trzy Sławięcickie zabytki, dlaczego przez lata nic z nimi nie zrobiono? W tej radzie nigdy nie było jednego zdania. Ja byłbym w stanie odroczyć remont zabytków w Sławięcicach na 20 – 30 lat wiedząc, że baszta zostanie przejęta i wyremontowana. Obierzmy jeden trop, zróbmy jedną rzecz. Uważam, ze będzie to z pożytkiem dla wszystkich, bo kolejna kadencja też będzie mówiła, że mamy zabytki do remontu i znowu do niczego nie dojdziemy. Niech ten trop zostanie skierowany w jedną stronę, żebyśmy choć jedną rzecz odnowili. Jedną.  
 
 
Foto: Urząd Miasta