Kędzierzyn-Koźle: Rodzina zastępcza. Jak to działa?

1
333
 Rodzina zastępcza. Jak to działa?
Każde dziecko do prawidłowego rozwoju potrzebuje pełnej rodziny, ale kiedy jej nie ma lub z różnych względów nie może z nią przebywać, trafia do domu dziecka lub rodziny zastępczej. Rodzina zastępcza jest specyficzną formą opieki nad małoletnim dzieckiem, którego biologiczni rodzice są nieznani albo pozbawieni  władzy rodzicielskiej lub którym ją ograniczono. Zgodnie z polskim prawem rodziną zastępczą może zostać małżeństwo lub osoba samotna. Muszą przy tym spełniać szereg warunków. To m.in. odpowiednie warunki bytowe i mieszkaniowe umożliwiające dziecku zaspokajanie jego indywidualnych potrzeb, a w tym rozwoju emocjonalnego, fizycznego i społecznego. Rodzina zastępcza musi również zapewnić dziecku odpowiednią edukację i pomóc w rozwijaniu jego zainteresowań. – W powiecie Kędzierzyńsko-Kozielskim 150 dzieci wychowuje się w rodzinach zastępczych, a około 50 znajduje się w różnych placówkach wychowawczych, np. domu dziecka. To podopieczni praktycznie w każdym wieku do 18 roku życia – mówi Adam Lecibil, rzecznik starostwa. Podczas konferencji naukowej zorganizowanej przez Stowarzyszenie Rodzin Zastępczych „Dobra Rodzina” o prawidłowym rozwoju dzieci i standardach z tym związanych rozmawiali psycholodzy, samorządowcy, socjologowie i rodzice sprawujący pieczę zastępczą. Prezesem Stowarzyszenia Rodzin Zastępczych ''Dobra Rodzina'' jest Gerard Wilczek, który  prowadzi rodzinny dom dziecka w Reńskiej Wsi. – My jesteśmy wyjątkową rodziną, która funkcjonowała wcześniej jako pogotowie rodzinne i na krótki czas trafiały do nas dzieci z interwencji. Przez 15 lat to było około 90 dzieci – wspomina Wilczek. Teraz zmieniliśmy formę naszego domu w rodzinny dom dziecka, w odróżnieniu od pogotowia rodzinnego to bardziej stabilna forma pieczy zastępczej – podkreśla Wilczek. Chcemy te dzieci, które pozostały w naszym domu wyprawić w dorosłe życie, dać im skrzydła, by mogły w przyszłości daleko pofrunąć – dodaje. Obecnie ''pod skrzydłami'' Gerarda Wilczka i jego żony jest dziewięcioro dzieci, najmłodsze dziecko ma 3 latka, a najstarsze 19. Na terenie Kędzierzyna-Koźla organizatorem pieczy zastępczej, (tak w języku prawnym nazywa się rodzinę zastępczą) jest Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. –  Rodzicielstwo zastępcze, to przede wszystkim ciężka praca, ale niewątpliwie trzeba mieć do niej powołanie – podkreśla Dorota Rak, dyrektor PCPR w Kędzierzynie-Koźlu. Jeśli ktoś zdecyduje się na bycie rodzicem zastępczym przechodzi szkolenie, potem badania psychologiczne, które oceniają jego predyspozycje do pełnienia tej odpowiedzialnej roli. Na końcu każdy otrzymuje wsparcie finansowe – mówi Rak. Ustalone kwoty, przeznaczone na pokrycie podstawowych potrzeb dziecka określa ustawa o wspieraniu rodziny w pieczy zastępczej. Dla rodziny spokrewnionej to 660 zł, natomiast w rodzinach zawodowych, czyli prowadzących rodzinny dom dziecka to 1000 zł miesięcznie. – Na ten moment, kwoty, które otrzymujemy na wyżywienie i ubranie w zupełności wystarczą – mówi Gerard Wilczek. Patrząc jednak na potrzeby każdego dziecka indywidualnie, pod względem skutecznej pomocy medycznej, terapeutycznej, edukacyjnej, a także rozwijania jego zdolności, to są to już o wiele większe pieniądze. Koszty utrzymania domu, w którym wychowuje się gromada dzieci, szczególnie jeśli idzie o sprzęty AGD, które muszą być przemysłowej jakości są niewyobrażalne. Zarówno Gerard Wilczek, co dyrektor PCPR Dorota Rak, przyznają, że obecnie osób chcących pełnić tak odpowiedzialną i wymagającą funkcję jest niewiele. Dlaczego? – To praca niemal 24 godziny na dobę, ogromnie absorbująca i wyczerpująca. Trudno jest wychować własne potomstwo, a w tym przypadku mówimy o podwójnej odpowiedzialności, bo bierzemy ''obce'' dziecko, często pokiereszowane psychicznie  i musimy z nim postępować tak, by nie poranić go jeszcze bardziej – mówi jedna z matek zastępczych, uczestniczących w konferencji (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). Jedno jest pewne, biorąc pod swój dach dziecko, które często pochodzi z rodziny dysfunkcyjnej, z problemami alkoholowymi, czy  psychicznymi, trzeba umieć je nie tylko wychować ale i kochać.  Rodzinnym domem dziecka, którego opiekunowie takie wsparcie dają od wielu lat jest dom państwa Wilczków. Tak atmosferę w nim panującą wspomina była uczennica Wilczka (prezes ''Dobrej Rodziny'' z zawodu jest katechetą i uczy w szkole w Komornie) – Kiedyś odwiedziłam rodzinę Pana Wilczka – mówi Marta Nabrdalik z Większyc. Pamiętam, że panowała tam niesamowicie ciepła, domowa atmosfera. Była zima i na środku pokoju stała wielka choinka, a wokół biegało pełno dzieciaków. Jeśli któreś dziecko się obudziło w nocy, przychodziło się przytulić. Wszędzie panował rozczulający rozgardiasz – porozrzucane klocki, zabawki, opakowania pampersów, jak to w domu gdzie mieszkają dzieci. Wilczkowie, to niezwykli ludzie, ich biologiczne dzieci wychowywały się z tymi ''przygarniętymi'', pomagały rodzicom i nadal to robią – wspomina dziewczyna. Rodziny, lub osoby samotne, które czują się na siłach wziąć odpowiedzialność za życie i przyszłość dzieci, które z różnych względów nie mogą być ze swoimi biologicznymi rodzicami  mogą skontaktować się  w tej sprawie z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Kędzierzynie-Koźlu. Szefowa jednostki zachęca potencjalnych rodziców. – Jeśli ktoś widzi się w tej roli, to zapraszam  do kontaktu. Wystarczy chcieć i kochać dzieci – zapewnia Dorota Rak. 
 
Katarzyna Solarz
 
Fot. Agnieszka Gogolewska