Patroni ulic, rond czy mostów mają być w jakiś sposób związani z miastem. To często bardzo barwne postaci. Wśród nich mamy już poetę przeklętego, przedwojennego inspektora Policji Państwowej i działacza niepodległościowego, który walczył i poległ pod Starym Koźlem.
Najbliższa uroczystość nadania imienia czeka nas 23 kwietnia. Swojego patrona – Wiktora Ludwikowskiego zyska wówczas anonimowy dotychczas most na Odrze usytuowany pomiędzy ulicą Xawerego Dunikowskiego, a kozielską Wyspą. Niedawno Rada miasta podjęła uchwałę w tej sprawie. Jak zaznacza autor wniosku – lokalny badacz historii, Bogusław Rogowski, to nie tylko uchwała historyczna, ale i porządkująca.
– Od tej pory gdy dziennikarze będą podawać jakiś komunikat o wypadku nie będą nazywać mostów pierwszym, czy drugim w zależności od tego z której strony wjeżdżamy do Koźla, bo będzie już wiadomo, że jest most Józefa Długosza jak dotychczas i most Wiktora Ludwikowskiego.
Data nadania imienia Ludwikowskiego nie jest przypadkowa, bowiem to właśnie 23 kwietnia przypada 130 rocznica urodzin przyszłego patrona. Ludwikowski był jednym z twórców służb porządkowych w Polsce. Zasłużył się m.in. tym, że jako przedstawiciel na kraj współpracował przy tworzeniu Międzynarodowej Komisji Policji Kryminalnych, w 1923 założonej jako Interpol. Z ciekawszych informacji dotyczących Ludwikowskiego warto wspomnieć, że był organizatorem pierwszej polskiej centrali kryminalistycznej. Wprowadził stosowanie daktyloskopii w pracy policji, czyli techniki śledczej zajmującej się badaniami porównawczymi linii papilarnych dłoni w celu ustalenia sprawcy przestępstwa.
Co ma wspólnego z miastem ta postać? Po wojnie Ludwikowski osiadł w Kędzierzynie-Koźlu, a w 1945 otworzył pierwszą w Koźlu restaurację „Repatriantka”. Rok później został naczelnikiem Etapowym Oddziału Państwowego Urzędu Repatriacyjnego w Kędzierzynie-Koźlu, następnie był kierownikiem Banku Ludowego. Był również radnym Powiatowej Rady Narodowej i działaczem społecznym. Wstąpił do Polskiej Partii Socjalistycznej, a od lutego 1953 działał jako sekretarz zarządu powiatowego PZPR w Kędzierzynie-Koźlu. Został wybrany komendantem powiatowego Związku Weteranów Powstań Śląskich i piastował tę funkcję przez 13 lat. Zmarł 24 marca 1959 roku i został pochowany na cmentarzu w Kędzierzynie-Koźlu.
Trochę wcześniej Kędzierzyn-Koźle przypomniał sobie o innej postaci związanej z miastem, a mianowicie o Rafale Wojaczku. Został patronem nowego ronda, które znajduje się na skrzyżowaniu ulic Tartacznej, Reja i Kozielskiej. Poeta przeklęty, jak lubią go nazywać krytycy, mieszkał przez rok w jednej z dzielnic miasta, czyli na osiedlu Pogorzelec, w pobliżu której znajduje się wspomniane rondo. Przebywał tu u swojego ojca Edwarda Wojaczka, który był nauczycielem w tutejszym liceum wieczorowym. W Kędzierzynie-Koźlu Wojaczek zdał również maturę.
Inicjatorem nadania imienia Wojaczka był radny miejski, Michał Nowak, który od dawna o to zabiegał.
– Nazywanie ulicy czy ronda to forma upamiętnienia osób lub wydarzeń ważnych dla społeczności -mówił podczas uroczystości nadania imienia. Taką osobą dla naszego miasta jest Rafał Wojaczek, jeden z najwybitniejszych polskich poetów XX wieku. Jego życie było przez pewien czas związane z miastem, dlatego to rondo ma być trwałym śladem jaki tu po nim zostanie – podkreślał.
Jeszcze wcześniej, również na osiedlu Pogorzelec głośna była sprawa zmiany nazwy placu Gwardii Ludowej na plac Jana Surzyckiego. Radnych kuła w oczy nazwa zbrodniczej organizacji, jaką ich zdaniem była Gwardia Ludowa. Inicjatorem uchwały w sprawie zmiany nazwy placu był przewodniczący Rady miasta Andrzej Kopeć. Jako patrona placu wskazał Jana Surzyckiego uczestnika III powstania śląskiego i działacza niepodległościowego, który walczył i poległ pod Starym Koźlem.
Kwestia nadania imienia rondu, czy ulicy może dzielić różne środowiska i wywoływać spory polityczne, moralne, czy historyczne. Tak było w przypadku zmiany nazwy placu Gwardii Ludowej, która wpisuje się w proces dekomunizacji nazw ulic w całej Polsce.
Na swojego patrona czeka teraz kozielski amfiteatr. Tym razem ma szansę zostać nim kobieta – Teresa Iwaniszewska – Haremza, wokalistka przełomu lat 70-tych i 80-tych, która urodziła się w Koźlu i występowała na scenie amfiteatru. Za nadaniem jej imienia są zwolennicy rewitalizacji amfiteatru skupieni wokół lokalnego portalu Retromuzyka.pl. Podpisy pod listem otwartym w tej sprawie zbierał Zbigniew Kowalski, redaktor portalu. – “W tym roku mija dwudziesta rocznica śmierci jednej z bardziej znanych postaci kultury naszego miasta pani Teresy Iwaniszewskiej – Haremzy. Artystka niejednokrotnie stała na deskach tego malowniczo położonego amfiteatru. Jest jeszcze sporo osób pamiętających płomiennowłosą dziewczynę z gitarą, dysponującą „anielskim” głosem” – czytamy między innymi w treści listu. Zbigniew Kowalski złożył już stosowny wniosek do urzędu miasta. Radni zdecydują, czy ''dziewczyna o anielskim głosie'' patronować będzie muszli koncertowej w kozielskim parku nad Odrą.
Katarzyna Solarz
Fot. Agnieszka Gogolewska