Życie pisało im różne scenariusze. Jedni mieszkali tu zanim utworzono jedno miasto. Inni przyjeżdżali za pracą z całej Polski. Docierali do Kędzierzyna-Koźla jako małżeństwa lub znajdowali swoją połówkę już tutaj. Jakkolwiek nie przebiegło to półwiecze, to jubilaci z dumą mogą teraz stwierdzić, że przetrwali wszystkie życiowe burze i dalej są razem.
W Urzędzie Stanu Cywilnego Złote Gody świętowali w tym roku: Irena i Mirosław Demscy, Anna i Werner Kurzajowie, Genowefa i Michał Leśkowie, Irena i Marian Łągiewkowie, Maria i Teobald Melichowie, Janina i Stanisław Rojkowie, Waltrauda i Henryk Zającowie, Wanda i Tadeusz Kucharscy, Krystyna i Stanisław Oczosiowie oraz Gertruda i Kurt Piontkowie. Medale wręczyła parom prezydent Sabina Nowosielska i jej zastępca Artur Maruszczak.
Jubilaci wspominali, że poznawali się na zabawach, po sąsiedzku, przez kolegę, koleżankę, brata czy siostrę. Wielu ''połączyła'' też Telekomunikacja Polska.
– Dawno, dawno temu, czyli przed 1989 rokiem, gdy nie było komórek, a rzadko w którym domu był telefon stacjonarny, żeby zadzwonić, trzeba było korzystać z placówek TP lub Poczty Polskiej, gdzie w rządku stały kabiny telefoniczne. Rozmowę telefoniczną z wybranym abonentem zamawiało się z wyprzedzeniem. Po nerwowym oczekiwaniu, często wielogodzinnym, telefonistka łączyła rozmowę. W tych warunkach, jeśli młody chłopak był w delegacji i przystojny, a „panienka z okienka” wolna i zainteresowana, od sympatycznej rozmowy można było przejść do zaproszenia na kawę, a w miarę dalszego pomyślnego rozwoju wypadków do coraz poważniejszych deklaracji, aż do sakramentalnego „tak” – wspominały pary.
Jedno jest pewne, bo podkreślali to praktycznie wszyscy jubilaci – warto się wykazywać wobec drugiej połówki dużą cierpliwością i nie zrażać niepowodzeniami. To sprawdzony przepis na udany związek.
KS
Fot. Pixabay