Rada Miasta przyjęła uchwałę nadającą statut Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej w Kędzierzynie-Koźlu. Konieczność podjęcia takiej uchwały wynikała z faktu, iż do tej pory MOPS działał na zasadach określonych w statucie nadanym w 2004 r. W ciągu 12 lat nie wprowadzono do niego żadnych zmian, mimo iż w tym czasie poszerzył się zakres obowiązków placówki. Projekt nowego statutu zakładał również usunięcie zapisów dotyczących kwestii organizacyjnych ze względu na to, że powielały one postanowienia Regulaminu MOPS. Pozytywną opinię na temat projektu uchwały jednogłośnie wydała Komisja Zdrowia, Spraw Socjalnych i Rodziny.
Jednak radny Ryszard Masalski wyraził zaniepokojenie brakiem zapisu jednoznacznie określającego, kto może być beneficjentem miejskiej pomocy społecznej. Zgodnie z art. 5 statutu „Celem działalności Ośrodka jest pomoc w zaspokajaniu niezbędnych potrzeb życiowych, zapobieganie powstawaniu oraz umożliwienie przezwyciężania trudnych sytuacji życiowych osób i rodzin, których nie są w stanie pokonać wykorzystując własne zasoby, możliwości i uprawnienia”. Zdaniem Masalskiego, brakuje w tym miejscu precyzyjnego określenia, o jakie rodziny i osoby chodzi. – Rozumiem, że MOPS jest skoncentrowany na osobach na stałe zameldowanych w Kędzierzynie. Tym osobom należy oczywiście pomagać. Jeśli jednak nie jest to zdefiniowane w statucie, to oznacza, że możemy pomagać wszystkim. Nagle pojawi się jakiś wędrowiec z Bliskiego Wschodu, będzie bezdomny i automatycznie MOPS musi mu zabezpieczyć lokal mieszkalny. Jakiś przybysz z zewnątrz uzyska pomoc, a środków do podziału będzie mniej dla naszych mieszkańców – argumentował radny. Zaproponował on umieszczenie w statucie zdania, iż co do zasady pomoc MOPS-u ma być udzielana osobom na stałe zameldowanym w Kędzierzynie.
Zdaniem prawnika obecnego na sesji Rady Miasta wprowadzanie tego typu poprawek do statutu jest zbędne. Statut nie jest bowiem podstawą prawną do udzielania pomocy społecznej, gdyż stanowią o tym właściwe ustawy.
Radny Masalski zwracał jednak uwagę, że gmina pokrywa koszty działań, których realizacja nie jest obowiązkowa. – Skoro Rada Miasta przekazuje środki także na finansowanie dodatkowych działań, mamy prawo decydować, na co będą one przeznaczone. Nie mamy obowiązku pomagać przybyszom z całego świata – tłumaczył radny. – Do takiej postawy wzywa mnie mój lokalny patriotyzm. Jeżeli nawet popełnimy błąd, to nadzór wojewody każe nam uchylić ten przepis. A może tak nie będzie? Otwieramy się na cały świat, a tymczasem w związku z tym może zabraknąć pieniędzy dla naszych mieszkańców – argumentował.
Zastępca prezydenta, Wojciech Jagiełło podkreślał jednak, że nie ma obecnie obowiązku meldunkowego, więc nie wszyscy stali mieszkańcy miasta są w nim zameldowani. – Rozumiem obawy pana radnego, ale nie ma chyba sensu tworzenie przepisów, które i tak nie będą przynosić konkretnych skutków – tłumaczył wiceprezydent.
– Jeszcze rok temu nie przyszłaby mi do głowy taka myśl. Ale obserwując to, co się dzieje na Zachodzie, dmucham na zimne. Ponieważ jednak nie widzę życzliwości dla tego wniosku, nie będę go poddawał pod głosowanie. Prosiłbym jednak o przemyślenie tej sprawy, bo chcę mieć spokojne sumienie, że zrobiłem wszystko, żeby zabezpieczyć interesy mieszkańców Kędzierzyna – powiedział Ryszard Masalski na zakończenie dyskusji.
Ostatecznie uchwała została przyjęta 19 głosami, przy 2 wstrzymujących się i 2 osobach nieobecnych.
Katarzyna Czyż
fot. UM Kędzierzyn-Koźle