Jezus Królem Polski, Wszechświata czy … chrześcijanina?

3
233
Jezus Chrystus Królem Polski 2016

Jeszcze religia czy już polityka? Dlaczego właśnie teraz? Co to oznacza w praktyce? I czy obecność Prezydenta RP była uzasadniona? Pytań dotyczących ubiegłotygodniowej uroczystości w Łagiewnikach jest wiele – a na większość z nich trudno udzielić prostych odpowiedzi. Jedno jest pewne – sam akt odczytania tekstu zawierzenia Chrystusowi „naszej Ojczyzny i całego Narodu” nie przyniesie żadnych efektów, jeśli nie przyczyni się do wprowadzenia w życie Przykazania Miłości przez poszczególne osoby nazywające się chrześcijanami.

Świebodzin i Wszechświat

20 listopada Kościół Katolicki obchodził Uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata. W tym właśnie dniu w wielu polskich kościołach odczytywano tekst przyjęcia Jezusa za Króla i Pana. Formalnie ani w Łagiewnikach (dzień wcześniej) ani podczas niedzielnych nabożeństw nie dokonano intronizacji Chrystusa. Jednocześnie słowa „oto my, Polacy, stajemy przed Tobą [wraz ze swymi władzami duchownymi i świeckimi], by uznać Twoje Panowanie, poddać się Twemu Prawu, zawierzyć i poświęcić Tobie naszą Ojczyznę i cały Naród” brzmią dosyć jednoznacznie. Co ciekawe, przyznanie Jezusowi tytułu Króla Polski miało miejsce już kilkakrotnie. Ks. Adam Boniecki przypominał w „Tygodniku Powszechnym”, że w 1997 r. intronizacji dokonała Rodzina Radia Maryja, w 1999 r. – radni Warszawy (oba wydarzenia odbyły się na Jasnej Górze), w 2000 r. koronacja Jezusa miała miejsce w Świebodzinie, a potem jeszcze w Koluszkach, Rabce, Kielcach (2003 r.) i Krakowie (2006 r.). Część katolików ma więc wątpliwości co do tego, czy kolejne intronizacje (czy też akty przyjęcia Jezusa za Króla) mają sens – tym bardziej, że jeśli uznajemy Chrystusa za Króla Wszechświata, to niejako tym samym przyznajemy Mu władzę także nad Polską.

My, naród a jednostka

Istotną kwestią pozostaje także możliwość ustanowienia Jezusa Królem Polski – państwa i narodu. Nawet zwolennicy intronizacji (w dosłownym znaczeniu tego słowa) przyznają, że największą rolę odgrywa tu osobista postawa każdego chrześcijanina. Tylko osobiste uznanie Jezusa za Króla może prowadzić do przemiany życia jednostki, a w konsekwencji – życia społecznego. A jednak – treść odczytywanego w świątyniach tekstu wielokrotnie zawiera odniesienia do całego narodu. Kto ma prawo dokonywać takiego aktu w imieniu wszystkich Polaków? I czy jest on wiążący także dla nie-katolików? Okazuje się, że tego rodzaju wątpliwości mieli swego czasu nawet hierarchowie Kościoła. Jeszcze w 2012 r. Episkopat pisał do wiernych, że „nie trzeba Chrystusa ogłaszać Królem, wprowadzać Go na tron”. Także katoliccy publicyści (w tym Tomasz Terlikowski) nie byli skorzy do poparcia zwolenników intronizacji, o czym przypomina ks. Tadeusz Kiersztyn na stronie internetowej „Frondy”. Nietrudno jednak dotrzeć do  wyraźnie wyrażanych nadziei, że wydarzenie to w konkretny sposób wpłynie na losy państwa. Również obecność Andrzeja Dudy (jako Prezydenta RP, a nie osoby prywatnej) w Łagiewnikach może oznaczać, że uroczystość miała mieć (przynajmniej w pewnym zakresie) wymiar państwowy.

…i już po wszystkim?

Od aktu ustanowienia Jezusa Królem i Panem każdego katolika i/lub narodu minęło już kilkanaście dni. Może warto zastanowić się, czy w moim życiu, ale też w życiu społecznym/politycznym dokonał się rzeczywiście przełom? Czy może jednak znów trzeba przyznać, że sami zafundowaliśmy sobie „wiele hałasu o nic”?

/kc/

Fragment homilii wygłoszonej przez bp. Andrzeja Czai podczas uroczystości Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana

Zgromadzeni tu w Krakowie-Łagiewnikach, w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia, jesteśmy przedstawicielstwem Polskiego Narodu i przybyliśmy tu, by przyjąć Jezusa Chrystusa za Króla i Pana. Trzeba bowiem, ażeby królował w naszym życiu Ten, o którym św. Paweł mówi w Liście do Kolosan, że „jest obrazem Boga niewidzialnego – Pierworodnym wobec każdego stworzenia”, który „jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie”, „w którym mamy odkupienie – odpuszczenie grzechów”, który „jest Głową Ciała – Kościoła” i „pierworodnym spośród umarłych”. „Zechciał bowiem Bóg, aby w Nim zamieszkała cała Pełnia i aby przez Niego znów pojednać wszystko z sobą: […] i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża” (zob. Kol 1,14-20).

O Jezusie mówi też Matka-Kościół, słyszeliśmy te słowa w modlitwie dnia, że jest Królem z Bożego postanowienia. Bóg postanowił wszystko poddać umiłowanemu Synowi, Królowi Wszechświata i ten swój plan zrealizował. Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni dla ocalenia Narodu Wybranego, tak Bóg wywyższył swego Syna  na krzyżu dla naszego zbawienia i po zmartwychwstaniu posadził Go „na prawicę swoją jako Władcę i Zbawiciela” (Dz 5,31). Wywyższył Go ponad wszystko i „darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem – ku chwale Boga Ojca” (Flp 2,9-11).

Dlatego nie jest naszym zadaniem ogłaszać Chrystusa Królem, lecz uznać Jego panowanie i poddać się Jego Prawu, Jego woli i zbawczej władzy, zawierzyć i poświęcić Mu naszą Ojczyznę i cały Naród, nas samych i nasze rodziny. Przybyliśmy więc, by ugiąć kolano i wyznać z wiarą, że Jezus jest naszym Królem, Panem i Zbawicielem, a nawet więcej, chcemy Go przyjąć za Króla i Pana. By tego dokonać, trzeba podjąć jakże aktualne wezwanie św. Jana Pawła II z homilii inaugurującej jego pontyfikat: „Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! Dla Jego zbawczej władzy […]. Nie lękajcie się!”.

Proklamacja Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana zobowiązuje. Nie dopuśćmy do tego by jedynym owocem podwójnego jubileuszu Miłosierdzia i Chrztu Polski był tylko jakiś zapis w kronikach i annałach. Nie możemy dalej dryfować w tym kierunku, który oznacza oddalanie się od Boga. Zmiany nie dokona jednak sama proklamacja Jubileuszowego Aktu. Trzeba podjąć dzieło przemiany i uporządkowania życia po Bożemu, na miarę Jezusa i Jego Ewangelii.