„Ołówek, papier i miłość”, czyli świat Sylwii Somerlik

3
310
Sylwia Somerlik
Sylwia Somerlik ma 26 lat i mieszka w Wodzisławiu Śl. Od ponad dziesięciu lat doskonali swoją pasję do rysunku. Jej prace można obecnie zobaczyć w Gminnej Bibliotece Publicznej w Godowie. 9 lutego odbył się wernisaż jej pierwszej wystawy rysunków pt. "Ołówek, papier i miłość". O wystawie, ale i pasji rysowania rozmawiamy z Sylwią Somerlik. 
 
 
Wystawa w Godowie to Twoja pierwsza wystawa. Z pewnością jej przygotowanie wiązało się ze sporym wysiłkiem… Co możemy zobaczyć w bibliotece? 
 
Możliwość zorganizowania wystawy w Godowie to dla mnie ogromne wyróżnienie, które dodatkowo potęguje fakt, że jest to moja pierwsza ekspozycja prac dla większego grona odbiorców. Niesamowite ukłony należą się bibliotecznej kadrze za zainteresowanie i inicjatywę. Niezmierna radość wypełniła myśli, kiedy w natłoku i nadmiarze rozmaitej twórczości, została zauważona właśnie moja. Prezentacja obejmuje przegląd od 2006 do 2017, w skład których wchodzi prywatny zbiór, rysunki  w formacie A3 z motywem kobiety i część w formie kopii, których oryginały znalazły swoich właścicieli, w sumie około 80 prac.
 
 
Napisałaś na Facebooku, że "rysunek to nie tylko parę czarnych kresek na białym tle, to przede wszystkim przelewanie na czystą kartę pasji tworzenia, emocji i uczuć, to zachwyt nad możliwościami jakie daje zaklęty w drewnie grafit, to również komfort odizolowania się od miałkiej codzienności". Mogłabyś powiedzieć coś więcej na ten temat?
 
W dzisiejszym złudnym pędzie za pracą, pieniędzmi, chęcią posiadania i nieustannym brakiem czasu, zatracamy się. Cała ta machina pochłania nas bez reszty i tak naprawdę stajemy się małym elementem w ogromnej układance, jaką jest nasze istnienie. Sami zaś tracimy poczucie własnych wartości i często działamy wbrew sobie, co niechybnie skutkuje obojętnością wobec świata i człowieka. Może warto się na chwilę zatrzymać i uświadomić sobie, że tylko raz tutaj jesteśmy i tylko raz mamy możliwość rzucić światłem w cień egzystencji. Dla mnie ołówek i papier to właśnie taki promień, moment kiedy czas zwalnia, ja chwytam głęboki wdech. Rysunek to splątanie w całość wielu kresek, tych pociągniętych celowo i tych przypadkowych, różnych technik i zastosowanych narzędzi wówczas biały arkusz traci swoją dosłowność, obrazując wędrówkę życia kreśloną grafitowymi ścieżkami.
Taka mentalność pomaga dostrzec drugą stronę, którą można kreować w wybranym przez siebie kierunku.
 
 
Opowiedz proszę, jak zaczęła się Twoja przygoda z rysowaniem? Kiedy zaczęłaś rysować? Jesteś samoukiem, czy uczyłaś się gdzieś rysunku? Czy może masz w rodzinie artystów?
 
Jako dziecko wykazywałam zainteresowanie wobec wszelkiej ekspresji przekazu, począwszy od wierszyków, laurek i mini występów na rodzinnych spotkaniach, po udział w konkursach literacko-plastycznych, kółkach teatralnych, a w późniejszych latach redagowanie i oprawa szkolnej gazetki i kroniki. Pojawiały się też próby poetyckie sukcesywnie gromadzone w szufladzie. Ostatecznie twórczego ducha oddałam w ramiona rysunku w 2006 roku i w ten monotematyczny sposób trwam przy swoim wyborze. Zamiłowanie zawdzięczam rodzicom, a przede wszystkim Mamie, która jest dla mnie nieocenionym autorytetem i wsparciem w ramach życiowych i artystycznych. Dzięki niej kształtuję w sobie cierpliwość i konsekwencję w dążeniu do efektywnych rezultatów swojej pracy i mam świadomość, że niekonieczne jest obieranie celowej nauki pod okiem profesorów, wystarczy kochać to, co się robi, a reszta przyjdzie już sama.
 
 
Prowadzisz obecnie Pracownię artystyczną… Skąd taki pomysł?
 
Pracownia to przestrzeń, gdzie w jednym miejscu zebrane są wszystkie rysunki i kolejne etapy pracy nad nimi. Uszeregowane w albumach na podstawie okresu powstania, pokazują jak rozwijają się możliwości, technika, ale przede wszystkim mentalność i sposób obrazowania emocji. Z perspektywy ukazuje się większa dojrzałość, która na rysunkach emanuje uczuciem i stawia je na pierwszym planie.
 
 
Co najbardziej lubisz rysować? Oglądając Twoje rysunki, można wysunąć wniosek, że drugiego człowieka, ale są też zwierzęta, anioły?
 
Człowiek to niesamowicie inspirująca istota, jedyna, bo mimo podobieństw każdy z nas jest inny, ma w sobie ten jeden dyskretny drobiazg, który stanowi o jego wyjątkowości.  Emocje, uczucia, doświadczenia to one uwydatniają naszą swoistość, a ich kanwą jest twarz. To na niej w jednym momencie spotyka się radość i smutek, gniew i łzy, to odpowiedź na często niezadane pytania. Dlatego liryczne ludzkie oblicze stawiam na pierwszym miejscu. Najważniejszą cząstką są oczy, które stanowią głębię malujących się na twarzy przeżyć. To wspaniałe uczucie, kiedy postać z rysunku patrzy, kiedy odchodząc na bok dalej widzę jej wzrok.
Prace, które ukazują zwierzęta czy inne postaci są dla mnie również ważne. Zazwyczaj są to upominki dla bliskich, znajomych, których obdarowuję, zawsze z nadzieją na uśmiech.
 
 
Ołówek to Twoje ulubione narzędzie pracy. Dlaczego rysunek, a nie malarstwo i pędzel?
 
Być może wynika to z mojego nieco pedantycznego charakteru, który dominuje w obu sferach, tak życiowej jak i zawodowej. Czystość i porządek miejsca pracy, to też ład myśli. Zdarza mi się wysprzątać cały dom czy biuro zanim rozpocznę projekt. To pozwala mi na wyciszenie i całkowite skupienie na wykonywanym zadaniu. Cały asortyment do rysowania jest posegregowany według rodzaju, koloru, częstotliwości używania – ułożony w osobnych pojemnikach. Dlatego wizja brudnych kubeczków po farbie, pędzli, ubrań zapewne wzbudzałaby we mnie wewnętrzny niepokój i niepewność do tworzenia.  Ponadto malarstwo samo z siebie niejako narzuca tło, wypełniając tym samym cały obraz, a ja zdecydowanie wolę tworzyć osobne elementy. Myślę, że zastosowanie tła nie odzwierciedlałoby pełni rysunku. A poza tym, przecież miłość nie wybiera…
 
 
Czasem w Twoich pracach pojawiają się też kolory, ale rzadko się na nie decydujesz?
 
Kolor pozwala skłonić odbiorcę do zwrócenia uwagi na konkretny element i nadać pracy charakter. Zwykle jeśli ozdobą rysunku jest barwa, stanowi odcień konkretnego koloru, np. zieleni, czerwieni. Wyjątek stanowi obecny projekt, gdzie dominuje obfita kolorystka. To bardzo osobisty twór, połączenie pasji, miłości i skrupulatnych pociągnięć. Jest nietypowy również ze względu na format, na którym powstaje 60 x40cm – to jak do tej pory największy na jakim miałam okazję pracować. To wizja tatuażu dla mojego przyszłego męża w skali 1:1.
 
 
Projektujesz też tatuaże…
 
Ludzkie ciało to zupełnie inne płótno niż płaska karta papieru. Odkąd pamiętam fascynował mnie ten sposób wyrazu, który dobrze wykonany, dla mnie jest wymiarem sztuki. Tatuaż to część uzewnętrznienia chęci wyrażenia siebie, swoich upodobań, wartości i świadomości. To element życia, z którym wiążemy się dobrowolnie. Zaprojektowałam kilka wzorów, ale szczególny wymiar mają dla mnie te głęboko spersonalizowane. Mam nadzieję, że niebawem całość wspomnianej już koncepcji ujrzy światło nie tylko w formie papierowej.
 
 
Twoim rysunkom towarzyszą często słowa, np. "Żyć, aby kochać. Kochać, aby żyć". Wówczas rysunek staje się dla Ciebie czymś więcej?
 
Słowo zajmuje mocne stanowisko w formowaniu zachowań, poglądów, wygłaszaniu idei, daje ogromne możliwości opiniotwórcze. U mnie słowo to rodzaj deklaracji, wyznania, prośby o akceptację np. „Kochaj mnie mimo wszystko”. Sporą rolę w całym procesie powstawania pracy i pojawiania się na niej słów odgrywa muzyka. Mam bardzo rozbudowane preferencje od ciężkich gitarowych brzmień przez lwie rytmy po symfoniczne smyczki i subtelne, kojące ballady. Istotą jest jak niebywale instrumentarium i dźwięk oplata wnętrze pełne treści, eksponując konkretne wersy, to właśnie sprawia, że słowa mają dla mnie unikatowy wymiar.  
 
 
Plany na przyszłość związane z rysowaniem?
 
Staram się nie wybiegać na zbyt w przyszłość, nie kierunkować swoich zamiarów w jednoznaczną stronę, bo zazwyczaj przynosi to najmniej spodziewany skutek. Plany traktuję bardziej jako marzenia, utrzymując zdystansowaną determinację. Rysunek to oderwanie się na chwilę od smętnej, szablonowej codzienności, mam nadzieję, że życie pozwoli mi dalej na utrzymywanie tej wewnętrznej harmonii i szlifowanie umiejętności.
 
 
Poza rysowaniem masz jakieś inne pasje?
 
Krąg moich zainteresowań to mieszanka kilku sfer. Kuchnia i gotowanie – uwielbiam smakiem sprawiać przyjemność zmysłom. Pyszna kolacja z wykorzystaniem prostych składników podanych w ciekawej, złamanej konwencji przy lampce ulubionego wina to ukojenie po zabieganym, zimowym tygodniu. Wiosenno-letnia aura i wszelka aktywność w tym okresie uzupełnia endorfiny i wzmaga chęć do działania. Możliwość wyrwania się z czterech ścian to niesamowity motor napędowy. Fascynuje mnie też rękodzieło, wszystko co można wykonać za pomocą nici, igieł, drucików, papieru i przedmiotów codziennych, które można przeobrazić w niezwykle, niczym nieprzywołujące ich pierwotne zastosowanie formy.
 
 
Krystyna Stanik