I nagle naturalnymi okazały się ekshumacje, oczywiste stało się opróżnianie grobów ofiar, a samych zmarłych – traktowanie jako bohaterów narodowych. I to wszystko w kraju, w którym Kościół wyniesiony został na najwyższy piedestał…
Zmartwychwstanie to przywrócenie do życia ciał zmarłych. Kojarzone głównie z religią i wiarą, w Polsce, mam wrażenie, zyskuje ostatnio nowy wymiar – polityczny. Wskrzeszenie zmarłych rozumiane jest różnie w różnych religiach świata. Największą wagę nadają mu oczywiście religie abrahamowe. Judaizm zakłada przebudzenie się wszystkich prawowiernych Żydów w dniu sądu ostatecznego. W Ewangeliach mowa jest o wskrzeszeniach dokonywanych przez Jezusa, który sam także zapowiedział swoje własne zmartwychwstanie trzeciego dnia. Świadkowie Jehowy terminu zmartwychwstanie używają zarówno w odniesieniu do ludzi mających żyć na ziemi po Armagedonie, jak i do niewielkiego grona szczęśliwców żyjących z Jezusem w niebie. W islamie wiara w zmartwychwstanie jest zbliżona do wersji chrześcijańskiej – tamtejszy sąd ostateczny ma jednak trwać 50 000 lat. Do przeglądu perspektyw religijnych, warto by także dodać jeszcze jedną. Może nie stricte religijną, ale o kult niemalże się ocierającą – perspektywę polską. Bo oto już od kilku lat, zawsze o tej samej porze, zmartwychwstają u nas duchy przeszłości, a groby rzeczywiście stają się puste.
Przeczytaj cały felieton Anny Burek na http://raciborz.com.pl/2017/04/15/felieton-coroczne-zmartwychwstanie.html