Felieton: Zły wolontariat dobrego wolontariusza

4
898
Zły wolontariat dobrego wolontariusza
Zły wolontariat dobrego wolontariusza

Wolontariusz to ktoś wykonujący pracę wolontariacką. Wolontariacką, czyli dobrowolną. Dobrowolną, czyli taką, która wynika z jego własnej nieprzymuszonej woli. Na ogół z dobrej woli. Czy jednak zawsze?

 

Powodów do zdecydowania się na wolontariat prawdopodobnie można by znaleźć tyle, co samych decydujących się na taką formę… no właśnie – formę czego? Pomocy? Pracy? Podróży? Spędzenia wolnego czasu? Źródła ciekawych historii dla potomnych? Jedni zostają wolontariuszami, by wydostać się z małego miasteczka rodzinnego, drudzy – by poznać życie na wsi. Część, by uciec od dorosłości, gros – by zdobyć cenne doświadczenie przed rozpoczęciem drogi zawodowej. Spore grono, by przekazać swoje umiejętności i wiedzę, duża grupa – by nauczyć się czegoś nowego. Niezależnie od głównej motywacji do wolontariackiej aktywności, osoby udzielające się w ten sposób łączy na ogół nadrzędna wobec reszty motywacja – chęć czynienia dobra.

Określani ambitnymi, empatycznymi i wrażliwymi na ludzką krzywdę, wyrabiają paszport i zdają egzaminy na studiach w przedterminach, by, kiedy reszta rówieśników w ramach wakacji już od lipca byczyć się będzie na plażach słonecznej Hiszpanii czy drinkować w Chorwacji, spakować menażkę, butelkę z filtrem do wody oraz termiczny śpiwór w sfatygowany plecak i z książeczką szczepień pod pachą wyruszyć do Kambodży pocieszać smutne sierotki, Chin – uczyć angielskiego wiejskie dzieci czy Afryki – budować szkoły dla lokalnej ludności. Wszystko po to, by nadać życiu sens.

Nie zawsze, jednak wystarczająco często, by uznać to za swego rodzaju regułę, osoby wyjeżdżające na zagraniczne wolontariaty to zagubiona w dostatkach współczesnego świata młodzież czy rozczarowane swoim dotychczasowym życiem osoby w wieku średnim. Chcąc od życia więcej niż codziennej pracy na etat i weekendowego wypadu do kina, marząc o wyrwaniu się z pędzącej machiny konsumpcjonizmu i wykańczającej gonitwy za statusem społecznym, świadomie decydują się na rolę outsidera i, przybierając maskę społecznika, decydują się na krok w kierunku przeciwnym do tego, który obrała reszta rodziny, przyjaciół i kolegów z dotychczasowej pracy. Oni, wykazując się heroizmem, zrezygnują z wyścigu szczurów. Oni będą zbawiać świat.

Czytaj więcej: Felieton: Zły wolontariat dobrego wolontariusza