Kobiecość i towarzyszące jej atrybuty – doceniane, ale i spychane poza margines odkąd tylko świat zauważył, że może podzielić się na mężczyzn i kobiety. Na silną i słabą płeć. Dziś słaba do tej pory płeć wdrapuje się na piedestał i głośno krzyczy „ja też”.
Kiedy kilka miesięcy temu w mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się wpisy z hasztagiem #metoo, ideał kobiecej solidarności zaczął sypać się tak szybko, jak hejtujące w sieci akcję komentarze. I choć z każdym otwarciem przeglądarki internetowej uodparniamy się na przejawy nienawiści, ta związana z tym przedsięwzięciem boli wyjątkowo. Boli, bo wymierzona jest pod adresem kobiet. Boli, bo wymierzona jest przez same kobiety. Pod prostymi słowami #metoo, co na języki polski tłumaczy się zwyczajnie jako wyrażenie solidarności w formie #jateż, miały kryć się wyznania tych z nas, które kiedykolwiek musiały borykać się z przejawami seksualnego molestowania. Tych z nas, które przez lata ukrywały się ze swoimi traumami, bo nie znalazły w sobie odwagi, by o nich mówić. Tych, które korzystając z pozornej anonimowości, którą daje Internet, postanowiły podzielić się swoimi historiami. Wyznania tych, które chciały zawalczyć o siebie, w trosce o nas. Wyznania kobiet, które ujawniając swoje bolesne przeżycia, liczyły na zrozumienie i wsparcie. Liczyły na nas.
Czytaj więcej: #metoo, czyli polskie „ja też”
Anna Burek
Na zdjęciu: Classic! Ballanga Teatr w spektaklu “Matka” Witkacego/Fot. Kamila Kowalska
Spektakl pełen absurdalnego humoru, nieprzewidzianych sytuacji, celnych obserwacji społecznych i ostrego języka można było zobaczyć w wodzisławskim Muzeum 10 marca.
Pełną galerię zdjęć z wydarzenia zobaczyć możecie tutaj: https://www.gazetainformator.pl/2018/03/11/wodzislaw-classic-ballanga-teatr-matka/