Na Światowe Dni Młodzieży przybyli do Panamy ze swoimi plecakami młodzi ludzie z całego świata, w tym również z Raciborza. Z szarej codzienności wyrwał ich ten sam głos Boga, który prosi, by byli świadkami Jego miłości, by dzielili się swoją wiarą i doświadczeniem Jego obecności w życiu.
Panama, państwo w Ameryce Środkowej, od Raciborza znajduje się w odległości przeszło 10 000 km. To nie przeszkodziło grupie prawie czterech tysięcy pielgrzymów z Polski udać się do tego tropikalnego kraju, aby spotkać się z papieżem Franciszkiem w ramach organizowanych w tym miejscu Światowych Dni Młodzieży.
Upał, wysoka wilgotność powietrza, tropikalna roślinność. To przywitało na miejscu Karola, 40-letniego nauczyciela z Raciborza. W Światowych Dniach Młodzieży uczestniczył już po raz szósty. Ze zwierzchnikiem Kościoła katolickiego spotkał się już w Madrycie, Rio de Janeiro, Krakowie, a teraz w roztańczonej, kolorowej i rozmodlonej Panamie. – Mimo że panuje powszechna opinia, że Panama jest jednym z najbardziej niebezpiecznych krajów na świecie, który kontrolują kartele narkotykowe, kompletnie nie można było tego odczuć. Panamczycy są wybitnie gościnni, uśmiechnięci i zawsze skorzy do pomocy. Jedno, co bardzo rzuca się w oczy, to kolosalne dysproporcje społeczne. Zaledwie kilkanaście kilometrów dzieli szałasy budowane w tropikalnym buszu od luksusowych apartamentowców w centrum stolicy – opowiada Karol. W jednym z takich „domków” został zakwaterowany z kilkoma innymi osobami, które do Panamy udały się w ramach wyjazdu zorganizowanego przez diecezję gliwicką. – Spaliśmy na klepisku, w sumie pod gołym niebem, ale wszystkie te niedogodności zostały zrehabilitowane przez pyszne śniadanie przygotowane przez panią domu. Smak zwykłego kurczaka z ryżem będę pamiętał chyba do końca życia. To była prawdziwa eksplozja smaków! – wspomina nauczyciel.
Ludzie z całego świata nie przyjechali jednak do Panamy, żeby rozkoszować się w regionalnej kuchni tego tropikalnego kraju. Głównym ich celem było spotkanie z Bogiem. Jak podkreśla Karol, uczestnictwo w takim wydarzenia pozwala mu naładować baterie na bardzo, bardzo długi czas. Pozwala mu na nowo odkryć, że ludzie w gruncie rzeczy są dobrzy, że świat nie jest do końca taki zły i brutalny, jakim go oglądamy w telewizji. – Wiele osób ma błędne wyobrażenie o tym wydarzeniu. Niektórzy tratują uczestników ŚDM jako tzw. „katotalibów” – śmieje się Karol. – To jest bardzo krzywdzące. W trakcie tych kilku dni spotkałem również ludzi, którzy sami siebie nazywali ateistami. Do Panamy przyjechali z nadzieją odnalezienia Boga w swoim życiu. Być może znaleźć go po raz pierwszy, a może odkryć go na nowo. To były dla nich i nie tylko dla nich bardzo wzruszające momenty. Nie ma nic piękniejszego niż nawracający się człowiek – dodaje nauczyciel. Jak sam również podkreśla, ŚDM to nie tylko modlitwa! Owszem, jest ona głównym elementem tego światowego wydarzenia, jednak towarzyszy mu niesamowita zabawa i energia. Ludzie tańczą, śpiewają, ciekawi są poznawania innych kultur, których przedstawicieli w tych dniach tam nie brakuje. – To jest istna erupcja kolorowej i pozytywnej energii, która udziela się każdemu uczestnikowi. Jest to również doskonała okazja do zawierania egzotycznych znajomości, być może znajomości zawartych na całe życie – ekscytuje się raciborzanin. Tak również było w jego wypadku. Właśnie w Panamie Karol miał okazję spotkać po raz drugi z Gwatemalczykiem, którego poznał w Rio de Janeiro.
Mariusz Zemann