Stowarzyszenie na Rzecz Praworządności i Ochrony Środowiska z Wojnowic już trzy lata toczy walkę z inwestorem, który postawił w Krzanowicach wiatraki. Ma za sobą wiele sukcesów, ale i porażek.
W raciborskim magistracie zorganizowano dyskusję na temat wpływu elektrowni wiatrowych na otoczenie. Jego inicjatorem był Piotr Klima. Radny miejski ubolewał z powodu niskiej frekwencji, dziękując jednocześnie tym, którzy znaleźli czas, aby przybyć do ratusza i pochylić się nad tak istotnym tematem, jak budowa wiatraków na terenie naszego powiatu. Zaproszenie na spotkanie rozesłano do ponad 70 osób, w tym samorządowców oraz władz ościennych gmin, proboszczów z parafii z terenu Raciborszczyzny i zainteresowanych zagadnieniem mieszkańców. Niestety, w urzędzie zjawiło się zaledwie kilkanaście osób, głównie radnych miejskich i powiatowych z PiS i NaM. Co ważne, zabrakło tych, dla których temat powinien być szczególnie ważny, czyli przedstawicieli gmin, na terenie których stoją wiatraki. Mowa przede wszystkim o Krzanowicach.
– W ciągu kilku ostatnich lat wydawało się, że wszystko zmierza we właściwym kierunku. Niestety, to się zmieniło – mówił Klima, zapewniając, że nigdy nie był przeciwko stawianiu elektrowni wiatrowych, lecz, jego zdaniem, powinno odbywać się to zgodnie z pewnymi standardami. – Zawsze zależało nam wyłącznie na określeniu konkretnych zapisów dotyczących choćby odpowiedniej odległości od granicy zabudowy. Karygodne jest ponadto to, że państwo polskie nie informuje o szkodliwości wiatraków i ich wpływie na zdrowie między innymi osób starszych czy kobiet w ciąży – nie krył rajca.
Z wiatrakami w gminie Krzanowice od trzech lat trudną walkę toczy stowarzyszenie z Wojnowic, którego założycielką jest pedagog Jolanta Otlik. Pod kątem prawnym wspiera ją Grzegorz Urbas. Oboje przybyli na spotkanie w magistracie, aby wyjaśnić dokładnie, na czym polega problem z wiatrakami.
Sprawa ma swój początek w 2009 roku, gdy w Krzanowicach uchwalono miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Zdaniem mieszkańców doszło do naruszenia prawa. – Dowiedziono tego w 2018 roku przed Naczelnym Sądem Administracyjnym w Warszawie. Gmina podczas sporządzania tego planu powinna wystąpić do Ministerstwa Rolnictwa o wyłączenie z produkcji rolnej gruntów klasy I–III, ale tego nie uczyniła. Wydawało się, że po wyroku NSA sprawy znacznie przyspieszą, ale tak się nie stało – wyjaśniła Joanna Otlik i nie kryła, że postępowania sądowe oraz urzędnicze toczą się jej zdaniem zbyt długo. – Wykazywaliśmy wielokrotnie, że inwestor kilka razy złamał prawo, że wiatraki były stawiane niezgodnie z decyzją środowiskową itp. Mimo to nikt sobie z tego nic nie robi. Urzędy zachowują się biernie, a nasze apele niewiele dają – przyznała, podkreślając, że ma żal także do urzędników raciborskiego magistratu, którzy jakiś czas temu co prawda przychylili się do jej protestu, ale zrobili to dwa dni po wymaganym przez przepisy terminie. To z kolei spowodowało, że pozytywna dla stowarzyszenia decyzja nie miała mocy sprawczej.
Szefowa wojnowickiego stowarzyszenia nie zamierza jednak się poddać. Kolejne wiatraki powstają bowiem w Pietraszynie, blisko granicy z gminą Pietrowice Wielkie. – Namawiam wszystkich obecnych do kontynuowania rozmów i działania. Nie możemy pozwolić sobie na to, aby nas tak traktowano. Aby władze gmin nie liczyły się z mieszkańcami. To jest nasz dom, nasza ziemia. Poza instytucjami, które już zostały powiadomione, należy poruszyć także inne, w tym ABW, NIK oraz nagłaśniać sprawę w mediach – nie krył Piotr Klima, apelując do burmistrzów i wójtów sąsiednich gmin o odpowiedzialność i zajęcie stanowiska w sprawie wiatraków. – Nie można ciągle unikać spotkań i rozmowy.
Wojciech Kowalczyk