Sekielski w Raciborzu

1
358
tomasz sekielski raciborz

Autor głośnego filmu „Tylko nie mów nikomu” o pedofilii w polskim Kościele gościł w raciborskiej bibliotece 8 lutego.

Tomasz Sekielski, dziennikarz radiowy i telewizyjny, autor filmów dokumentalnych, reportaży telewizyjnych i książek. Spotkanie autorskie w raciborskiej bibliotece przyciągnęło tłum zainteresowanych. Rozpoczęło się od selfie z publicznością, a skończyło na licznych pytaniach. W trakcie spotkania Tomasz Sekielski opowiedział o swojej młodości, początkach kariery, rozstaniu z TVN-em czy organizacji pracy podczas pisania książek.

O szkole

Chodząc do szkoły średniej, Sekielski doszedł do wniosku, że szkoła go nudzi, jest niepotrzebna. Na lekcje uczęszczał w kratkę, potem prawie w ogóle. Pewnego razu idąc do na dywanik dyrektora, spostrzegł okablowanie ze starego radiowęzła. – Może byśmy reaktywowali radiowęzeł? – zapytał młody Sekielski dyrektora. Jak wspomina, już wtedy ciągnęło go do dziennikarstwa czy radia. Szkolny radiowęzeł sprawił, że zakochał się w radiu, które było jego pierwszą zawodową miłością. – Spełniona miłość, do której wracam co jakiś czas, jeśli mam taką możliwość i czas – mówił w raciborskiej bibliotece.

O odejściu z TVN

– O TVN-ie mógłbym długo, opowiem tylko dlaczego odszedłem, bo to jest takie pytanie, które się powtarza. W 2012 r. odszedłem, bo było mi za dobrze. Miałem swój gabinet, miałem służbowy samochód, ubezpieczenie medyczne, bardzo dobry kontrakt. Zacząłem rozumieć, że brnę w jakąś biurokratyczną pracę, bo byłem wówczas redaktorem naczelnym programu Czarno na białym. Zacząłem rozumieć, że nie mam czasu robić tego, co jest moją pasją, czyli bycie reporterem, robienie filmów, reportaży samemu. Miałem w tym gabinecie nawet kanapę, na której mogłem po obiadku odpocząć. Pomyślałem sobie, że na tej kanapce prześpię resztę swojego zawodowego życia. Uważam, że to była bardzo decyzja, choć bardzo dobrze tez wspominam TVN. Nikt mnie nie zmuszał do odejście, wręcz przeciwnie, próbowano mnie zatrzymać, żebym nie odchodził, ale uważam, że to była bardzo dobra decyzja, która pozwoliła mi zawodowo się rozwinąć, zrobić rzeczy, których w TVN-ie bym nie robił, bo TVN jest stacją komercyjną – przyznał.

O pisaniu książek

Opisując swój system pracy, Sekielski przyznaje z humorem, że pisze, dopóki nie spadnie z fotela. – Najgorszy w stanie euforii twórczej jest moment, kiedy trzeba zrobić przerwę na spanie – mówi Sekielski. Śpi przy biurku, aby móc szybko zapisać rozwiązanie problemu, które mu się śni. – Nie tak to powinno wyglądać, ale tylko tak potrafię i tylko tak sprawia mi przyjemność – zakończył.

O hejcie

– Jak pana rodzina radzi sobie z szumem medialnym np. po filmie Tylko nie mów nikomu? – zapytała jedna z obecnych na sali. W odpowiedzi Sekielski podkreślił, że nie warto czytać komentarzy internetowych. Nawiązał do zjawiska hejtu, mówiąc, że nikt w sieci nie jest anonimowy i należy skupiać się na merytorycznych uwagach. – Staram się sobie przypominać, że na ten jeden obelżywy komentarz przypada 10 tys. pozytywnych. Sekielski przyznaje, że słyszy wiele słów uznania, które mówią, że ten film był potrzebny.

O kontaktach z Kościołem

O relacje z przedstawicielami Kościoła zapytał kolejny mieszkaniec. – Dziewięć miesięcy minęło od filmu. Przez te dziewięć miesięcy nikt z episkopatu nie skontaktował się z bohaterami naszego filmu, nie zaproponował spotkania, żeby chociaż ich wysłuchać – przyznaje Sekielski. Jeden z hierarchów poprosił o spotkanie, na które udał się razem z bratem. Jak przyznaje, został poproszony o dyskrecję, co świadczy o tym, że osoby chcący coś zmienić są nadal w mniejszości i obawiają się pozostałych osób ze środowiska.

O sytuacji w kraju

– Będzie to, co sami sobie wybierzemy – odpowiedział Sekielski na pytanie dotyczące przyszłości sytuacji w kraju. Dziennikarz nie zalecał konkretnych sympatii politycznych, ale zachęcał wszystkich do udział w wyborach. Przyznał, że często narzekamy, a nie wykazujemy należytej aktywności. Jego zdaniem jesteśmy dziś za mało aktywni, nawet na poziomie lokalnym. Sekielski przyznał też, że w polityce od lat przekraczane są granice. Niezależnie od tego, kto rządzi.

C
Fot. Maciej Brocki