Wojciech Ciuraj: „WALFAD stara się brzmieć jak WALFAD”

3
297
Walfad.fota (1).jpg

Płyta "An Unsung hero, salty rains&Him" to wejście na wyższy poziom kompozycyjny, liryczny, oraz brzmieniowy.

 

O nowym albumie, inspiracjach oraz popularności ambitnych utworów na polskiej scenie muzycznej rozmawialiśmy z wokalistą wodzisławskiego zespołu WALFAD, Wojciechem Ciurajem.

 

Redakcja: Myśląc o nazwie Waszego zespołu na usta ciśnie się pytanie: Are you still looking for a drummer? Co właściwie zdecydowało o tym, że zostaliście przy takiej nazwie zespołu?

 

Wojciech Ciuraj: Nie, nie szukamy perkusisty, ale myślę, że jest to dobre pytanie na początek wywiadu, ponieważ mogę rozwiać wszelkie wątpliwości. Co jakiś czas otrzymujemy zgłoszenia z całego świata, nasi naszym znajomym trochę czasu zajęło zrozumienie nazwy WALFAD. Gdy formował się skład zespołu, Kacper (perkusista WALFAD) miał ogromne problemy z dotarciem na pierwszą próbę. Miesiące mijały, a my graliśmy bez perkusji. W końcu na jednej z prób padła nazwa "Szukamy Perkusisty", po angielsku brzmi lepiej no i tak już zostało.

 

Jak rodziła się w Was muzyka? Jakieś muzyczne tradycje rodzinne? Czy potrzeba przekładania rodzących się w głowie tekstów/dźwięków na konkretne kompozycje?

 

We wszystkich członkach zespołu ziarenko pasji do muzyki zasiali rodzice co nie znaczy, że wszyscy są muzykami. Mama naszego klawiszowca skończyła Akademię Muzyczną, nasz basista i perkusista to ojciec i syn, a mi rozmaite dźwięki towarzyszą od najmłodszych lat, głównie za sprawą mojego taty, który jest wielkim pasjonatem. Dzięki swojej wiedzy potrafił wskazać mi drogę do własnej tożsamości muzycznej.

 

Podczas koncertu, który odbędzie się w piątek, 31 października w wodzisławskiej Klubie Muzycznym Szuflada

zespół zagra materiał z obu płyt. Nie zabraknie też utworów, których na ogół nie wykonują na żywo.

 

Rok 2014 jest dla was owocny w koncerty, sukcesy i wydarzenia. Wiosną zagraliście trzy koncerty z zespołem Osada Vida znanym z ammbitnej wersji progresywnego rocka. Co ten etap wniósł do Waszej działalności? Czy miał jakiś wpływ na kształ drugiego waszego krążka?

 

Koncerty z Osada Vida pokazały nam jak wiele pracy przed nami. Tylko grając z lepszymi od siebie możesz się stale rozwijać, to była dla nas doskonała lekcja profesjonalizmu. I sądzę, że zetknięcie się z tak dobrym zespołem zmieniło nasze postrzeganie występów na żywo. Członkowie Osady to bardzo sympatyczni ludzie i miło było ich poznać. Jeżeli chodzi o samą muzykę to WALFAD i Osada Vida podążają zupełnie innymi progresywnymi drogami, wywodzimy się z różnych nurtów, więc trudno mówić o jakiś inspiracjach.

 

Płyta "Ab ovo" było opowieścią o młodym człowieku urodzonym na Śląsku, przebywajacym długą drogę ku dorosłości? 29 września ukazała ukazał się album "Unsung hero, salty rains & Him". Kontynuacja opowieści? Czy wyjście ku czemuś dojrzalszemu? Przeobrażenie?

 

"An Unsung hero, salty rains&Him" to wejście na zupełnie nowy, wyższy poziom kompozycyjny, liryczny, brzmieniowy. Jest to zupełnie inna historia, choć trzeba przyznać, że bez "Ab Ovo" nie byłoby tak dobrego wydawnictwa. Na pierwszej płycie zarejestrowaliśmy to, co grało nam w duszy w czasach licealnych, "An Unsung hero, salty rains&Him" to krok w dorosłość, miejmy nadzieję wystarczający, by wejść do progresywnej pierwszej ligi.

 

"Sullen Lady" to singel  promujący album "An Unsung hero, salty rains&Him" .

 

Co zawiera się w tytule tego krążka?

 

Tytuł nie jest tak długi bez przyczyny. Jako, że znów nagraliśmy koncept album chcieliśmy umieścić w tytule wskazówki do interpretacji tej historii. Wydaje mi się, że wrażliwy słuchacz wyłapie co miałem na myśli, więcej nie zdradzę bo dla każdego człowieka ktoś inny może być tytułowym "Him".

 

Jesienna trasa promująca nowy album rozpoczęła się w kultowym krakowskim klubie pod Jaszczurami. Jak frekwencja i wrażenia?

 

Pod Jaszczurami zagraliśmy jeden z naszych najlepszych koncertów, publiczność dopisała, atmosfera klubu – wspaniała. Świetnie się grało widząc za oknem Sukiennice. Wydaje mi się, że ludzie, którzy przybyli na koncert byli równie zadowoleni, ponieważ bisowaliśmy, a na utworze "Chocholi Taniec" doczekaliśmy się owacji na stojąco.

 

"Chocholi taniec" ukłon w stronę twórczości Stanisława Wyspiańskiego. A sam Kraków, jakie miejsce zajmuje w Waszej twórczości?

 

Jestem wielkim fanem polskiego języka i naszej wspaniałej literatury. Jako, że studiuję w Krakowie to tam rodzi się większość pomysłów. Bardzo dużo spaceruje i zanim zasiądę przed pustą kartką staram się wiedzieć, o czym dany utwór będzie, co chciałbym przekazać. Potem biorę gitarę i zaczyna się. Kraków jest wspaniałym miastem, pewnie gdybym nie spacerował po Bronowicach, nigdy nie sięgnąłbym po Wyspiańskiego.

 

Z czego czerpiecie inspiracje? Jakieś konkretne literackie zainteresowania? 

 

Mimo bogatych i naprawdę różnorodnych inspiracji WALFAD stara się brzmieć jak WALFAD, a nie dziesiątki zespołów, które prywatnie bardzo lubimy.

 

Macie różne gusta muzyczne. Jak wygląda proces tworzenia? Metoda pójścia na kompromis czy synteza?

 

Teksty, koncept i większość muzyki jest mojego autorstwa, ale niewątpliwie reszta zespołu miała duży wkład w tworzenie tego materiału. Nad gotowymi pomysłami pracujemy wspólnie. Oczywiście nie zawsze się zgadzamy, jak brzmi walfadowy kompromis można usłyszeć na naszym najnowszym albumie.

 

Jak się ma muzyka ambitna na polskiej scenie?

 

Polska scena progresywna należy do najbardziej cenionych na świecie. Niestety w naszym kraju jest skazana na niebyt przez media i dziennikarzy marginalizujących ambitne granie. Gramy jednak nie dla taniej sławy tylko z potrzeby artystycznej realizacji i wierzę, że to kiedyś zaprocentuje.

 

Telewizję zalewają programy typu talent show. Pokusilibyście się na występ w produkcji komercyjnej? Czy raczej wychodzicie z założenia, że wasza muzyka obroni się sama?

 

Uważam, że tego typu programy to pójście na skróty, my wolimy budować markę grając koncerty i nagrywając dobre płyty. O tym śpiewam w "Chocholim Tańcu".

 

Cztery lata działalności, dwie płyty i minialbum. Nie zwalniacie tempa. Rodzi się już koncepcja trzeciego albumu? Czy raczej odpoczynku po jesiennej trasie?

 

Tak dokładnie to 3. Na ten moment nie ma tematu trzeciej płyty, ale znam siebie i znam resztę zespołu. Nam nigdy nie wychodzą wstępne założenia, więc niczego nie wykluczam. Myślę jednak, że kolejny album pojawi się, gdy narodzą się dźwięki lepsze niż te wydane we wrześniu, a że wysoko zawiesiliśmy sobie poprzeczkę, trzeba będzie trochę poczekać.

 

 

/Ania Zganiacz/