O wolontariacie, działalności i potrzebach Stowarzyszenia "Pomóżmy sobie" rozmawialiśmy z prezes, Weroniką Konieczny.
Redakcja: Pracujesz jako pedagog w Zespole Szkół w Gogołowej, mieszkasz w Wodzisławiu i zostałaś? prezesem pszowskiego stowarzysznia. Jak trafiłaś do organizacji i co Cię przekonało do tego, żeby akurat tu się udzielać?
Weronika Konieczny: Do stowarzyszenia trafiłam kilka lat temu, w momencie gdy szukałam nowych wyzwań, odmiany. Jedna z moich koleżanek zaproponowała mi, żebym została wolontariuszem w Świetlicy opiekuńczej Gniazdo. W tej organizacji poczułam się bardzo dobrze, otrzymałam konkretne zadanie do wykonania (prowadzenie zajęć rewalidacyjnych, pomoc w nauce) i tak raz w tygodniu spotykałam się z dziećmi i młodzieżą. Udzielam się stowarzyszeniu, ponieważ widzę w tym sens, czuję, że pasuję do tego środowiska.
Czym jest dla Ciebie wolontariat?
Wolontariat dla mnie to odskocznia od codzienności. Pomaganie to czas na refleksję nad tym, że warto dać trochę z siebie bezinteresownie, zatrzymać się nad problemami innych, dzięki temu dostrzegamy wartość naszego życia. Współcześnie priorytetem jest posiadanie, kariera, brakuje refleksji. W czasie, gdy jestem w stowarzyszeniu mogłabym robić mnóstwo komercyjnych rzeczy, jednak bycie dla innych jest bezcenne.
Jak wygląda codzienność prezesa organizacji pozarządowej?
Codzienność to umiejętny podział doby pomiędzy pracę zawodową, rodzinę, przyjaciół, zobowiązania i działalność w stowarzyszeniu. To borykanie się z pozyskiwaniem środków finansowych, pisaniem projektów, szukaniem sponsorów. To również stałe kontakty z ludźmi, partnerami, olbrzymia burza mózgów, po to, by zapewnić organizacji jak najlepsze warunki do funkcjonowania.
Z jakimi problemami styka się Stowarzyszenie "Pomóżmy sobie"?
Głównym problemem jest pozyskiwanie funduszy na działalność, otrzymujemy wprawdzie dotację z UM w Pszowie, jednak nie jest ona wystarczająca, nieoceniona jest pomoc księdza proboszcza, który zapewnia lokal wraz z mediami. Mimo to na wiele rzeczy nie możemy sobie pozwolić. Wymiany wymagają meble szkolne, tablica, sprzęt multimedialny. Już dziś zastanawiamy się jak zapewnić podopiecznym miłe ferie i wakacje. Dużym problemem jest również brak osoby chętnej do prac gospodarczych takiej „złotej rączki” i specjalisty z zakresu psychologii.
22 listopada Stowarzyszenie "Pomóżmy sobie" świętowało jubileusz. – Przez ostatnie dziesięć lat realizowało ono liczne projekty finansowane z funduszy unijnych. Uczestniczyli w nich bezrobotni, młodzież, potrzebujący. Dzięki projektom umożliwiono bezrobotnym zdobycie różnych kwalifikacji, młodzieży i dzieciom rozwój i aktywne spędzanie czasu wolnego. Zapewniało głodnym zupę w Jadłodajni im. JP II. Myślę, że był to dobry czas aktywizacji społeczności lokalnej, współpracy z miejskimi instytucjami i organizacjami – podsumowuje Weronika Konieczny (na zdj.).
Od powstania Stowarzyszenia prezesowała mu pani Elżbieta Idziaczyk. Czego nauczyłaś się od swojej poprzedniczki? Pod jakim względem mogłaby być wzorem do naśladowania?
Pani Ela wprowadziła mnie w struktury stowarzyszenia. Nauczyłam się od niej jak ważny jest kontakt z innymi instytucjami i organizacjami, że podstawą działalności jest dialog, rozmowa z innymi. I w tym chciałabym ją naśladować. Mimo, że nie jestem mieszkanką Pszowa dzięki mojej szanownej poprzedniczce poznałam już wiele instytucji i osób, z którymi na pewno będę kontynuowała współpracę.
Jakie są plany i marzenia nowej pani prezes odnośnie do działań Stowarzyszenia "Pomóżmy sobie"?
Planuję pozyskiwać fundusze z różnych konkursów i projektów od sponsorów w celu rozwijania placówek oraz aktywizowania społeczności lokalnej. Posiadam dość duże doświadczenie w tej dziedzinie, co zamierzam wykorzystać. Największym moim marzeniem jest zorganizowanie wakacji dla podopiecznych nad morzem oraz zakup mebli szkolnych (krzesła, biurka, tablica) w tym kierunku będę też działać i pozyskiwać sponsorów. W tym miejscu zachęcam wszystkich ludzi, firmy, instytucje, do umożliwienia realizacji tego marzenia.
Jesteście kojarzeni głównie z prowadzeniem świetlicy Gniazdo, tymczasem wcielacie w życie także szereg innych form pomocy, prawda?
Faktycznie, Gniazdo jest naszą wizytówką, jednak działamy również na innych płaszczyznach. Prowadzimy jadłodajnię, działalność wydawniczą, doradczą dla osób poszukujących pracy, porady dla rodzin dysfunkcyjnych, organizujemy imprezy środowiskowe, organizujemy czas wolny dla dzieci i młodzieży.
W jaki sposób można pomóc? Jak zostać wolontariuszem? Jakich ludzi szukacie?
Zawsze bardzo chętnie przyjmujemy pomoc. Zachęcamy do tego żeby zostać wolontariuszem, wystarczy zgłosić się do mnie lub do kierownika świetlicy, zapewniam, że każda umiejętność się przyda. W świetlicy brakuje nam np. psychologa, wspaniale byłoby, gdyby raz w tygodniu psycholog spotkał się z podopiecznymi i ich rodzicami, zapraszamy do współpracy studentów, uczniów, wszystkich zainteresowanych. Bardzo potrzebowalibyśmy kogoś do pomocy w sprzątaniu, koszeniu trawnika, drobnych pracach gospodarczych. Zapewniamy wspaniałą atmosferę, miłe spotkania integracyjne. Zapraszam też do współpracy sponsorów. W tym miejscu dziękuję wszystkim dotychczasowym wolontariuszom i darczyńcom, zachęcam do dalszej współpracy. ZAINTERESOWANYCH RÓŻNYMI FORMA POMOCY STOWARZYSZENIU ZAPRASZAM DO KONTAKTU: w. [email protected]
/Ania Zganiacz/
/fot. Ewa Gawęda/