Na początku marca prezydent Sabina Nowosielska wydała oficjalne rozporządzenie, że nie wyrazi zgody na udostępnianie mienia stanowiącego własność gminy Kędzierzyn-Koźle dla potrzeb widowisk obejmujących tresurę dzikich zwierząt. Gest Nowosielskiej był odpowiedzią na petycję, którą do prezydent w asyście swoich rodziców i nauczycieli wystosowały dzieci z kłodnickiego przedszkola nr. 17.
– Podpisały się wszystkie, co mi się bardzo podobało, że dzieciaki się podpisywały – powiedziała Nowosielska. Tym samym Kędzierzyn-Koźle dołączył do wielu innych miast, które zakazały wstępu na swoje tereny cyrkom ze zwierzętami. Jednak poza mienie gminy, kompetencje prezydenta nie sięgają i właściciele prywatnych gruntów mogą wydzierżawić swój teren pod takie widowisko, a miastu nic do tego.
– Pod względem formalnym miasto nie może interweniować na prywatnej działce, jeśli jej właściciel nie narusza przepisów – informuje Jarosław Jurkowski z kozielskiego magistratu.
W takiej sytuacji władze mogą jedynie liczyć na dobrą wolę przedsiębiorców. Nowosielska wystosowała do nich apel i się przeliczyła. Tam gdzie chodzi o pieniądze, nie ma sentymentów.
Właściciel terenu przy ulicy Kozielskiej ( na przeciwko Castoramy) zignorował apel włodarza i cyrk stanął tam w najlepsze. Etycznych wątpliwości nie miał też właściciel cyrku.
– Mam gdzieś rozporządzenie prezydenta! Ono jest śmieszne i bez sensu bo prawo stoi po naszej stronie i korzystamy z niego od 9 lat dzierżawiąc tu prywatne grunty – mówi właściciel cyrku Arena, Mirosław Złotorowicz.
Jego zdaniem wydając zakaz, który jest pokłosiem petycji kilku dzieciaków prezydent ośmiesza swój urząd.
– Czy my żyjemy w krainie Króla Maciusia Pierwszego? – pokpiwa Złotorowicz. To my możemy zaskarżyć miasto – wygraża.
W cyrku Arena występują wielbłądy, osiołki, kucyki, konie, lamy, psy. Rok temu cyrk w repertuarze miał pokazy z lwami, atrakcją tegorocznego sezonu jest afrykańska słonica Tembo (od 30 lat na scenie – przyp red). Na nasze pytanie czy normalnym i zgodnym z naturą słonia jest np. zmuszanie go do chodzenia na dwóch nogach, podczas męczących występów właściciel Areny nie ma wątpliwości.
– W dżungli słoń chodzi na dwóch nogach zrywając listki z czubków drzew, to jak najbardziej normalne. Zwierzę mówi językiem swojego ciała i pokaże czy jest do czegoś zmuszane czy nie. Jeśli jest źle traktowane, nie ma więzi z treserem, to nie podejdzie do niego, nie wykona polecenia – przekonuje Złotorowicz. Słonica Tembo jest niemalże w związku małżeńskim ze swoim treserem, tak są do siebie przywiązani. Są ze sobą przez 24 lata – dodaje
Czy taka zależność dziwi? Zwierze cyrkowe jest skazane na człowieka, czy chce, czy nie. Złotorowicz potwierdza, że zwierzęta, np. lwy, czy słonie są odbierane matce zaraz po urodzeniu i spędzają życie w cyrku do starości.
– Treserzy wychowują lwy od małego. Po urodzeniu są zabierane matce. Maleństwo na początku karmione jest mlekiem, potem dostaje mięso. Dorasta w taborze, a swojego tresera traktuje jak rodzicielkę, nigdy go nie zaatakuje. Nie musi polować, ani walczyć o przetrwanie.
Organizacje społeczne zajmujące się ochroną praw dzikich zwierząt, wykazują, że ich tresura polegająca na zmuszaniu do zachowań sprzecznych z naturą odbywa się przy pomocy kar, niejednokrotnie połączonych z zadawaniem im cierpienia. Przekonują, że widowiska obejmujące tresurę dzikich zwierząt pozostają w sprzeczności z podstawowymi wartościami etycznymi.
Właściciel Areny tłumaczy, że tresura zwierząt w cyrku nie polega na biciu batem, czy zastraszaniu. – To stereotyp. Tresowanie jest nawiązywaniem więzi ze zwierzęciem, przebywaniem z nim od rana do wieczora, karmieniem go, pojeniem, czyszczeniem i sprzątaniem po nim. Skok lwa przez płonącą obręcz, to trik już dawno zakazany. Tak było 50 lat temu. Ustawa o ochronie praw zwierząt mówi wyraźnie, że wszystkie działania, które mogą spowodować cierpienie zwierząt są karane.
Wiadomo, że decyzja Sabiny Nowosielskiej dotyczącą zakazu organizowania przedstawień cyrkowych na terenach należących do miasta spodobała się etykom. Zarząd Polskiego Towarzystwa Etycznego wystosował do niej list pochwalny. Czytamy w nim m.in. "Cyrki pozbawione są walorów edukacyjnych, pokazują zwierzęta zniewolone fizycznie i psychicznie. Decyzja ta świadczy o wysokiej wrażliwości moralnej i trosce o etyczne i moralne wychowywanie dzieci."
Zdaniem Złotorowicza takie zarzuty są nietrafione. Według niego cyrk nie jest po to, żeby edukować, jest rozrywką.
– W programie cyrkowym muszą być akrobaci, gimnastycy, żonglerzy klauni i zwierzęta. Jeżeli jednego z tych elementów zabraknie to już nie jest cyrk. Nikt nie zmusza rodziców z dziećmi, żeby do nas przychodzili, a tych, którzy chcą zapraszamy.
Komentarz na gorąco – Sabina Nowosielska, prezydent Kędzierzyna-Koźla ( udzieliła go na krótko przed widowiskiem)
Kilka tygodni temu wydałam zarządzenie zakazujące udostępniania mienia komunalnego do organizacji widowisk cyrkowych i angażowania się miejskich służb w takie występy. Potem wystosowałam do właścicieli miejskich nieruchomości apel o nieudostępnianie ich dla potrzeb organizacji widowisk obejmujących tresurę dzikich zwierząt. Moje działania były odpowiedzią na postulaty dzieci z Publicznego Przedszkola nr 17. Z przykrością obserwuję, że do takiego widowiska jednak dojdzie – na prywatnym terenie. Być może najmłodsi mieszkańcy miasta będą oglądać, jak zwierzęta zmusza się do zachowań niezgodnych z naturą. Niestety, pieniądz zatriumfował nad etyką. Cóż, też jest to jakaś lekcja dla dzieci, szkoda, że tego rodzaju.
Komentarz na gorąco: Mirosław Złotorowicz – właściciel cyrku Arena
Pani prezydent wydała oficjalne rozporządzenie, że nie wyrazi zgody na udostępnianie mienia stanowiącego własność gminy Kędzierzyn-Koźle dla potrzeb widowisk obejmujących tresurę dzikich zwierząt. Rozumiem to, ale na czyj wniosek ona to wydała? Na wniosek Przedszkola nr.17. To jest sytuacja kuriozalna. Co na to inne przedszkola? Inni mieszkańcy? Wszyscy nie lubią cyrków? Czy teraz przedszkole nr 17. zamknie Lidla, albo Biedronkę? Nie rozumiem jak można posługiwać się dziećmi. Pani prezydent obraziła nas i samą siebie. Moja firma zatrudnia 40 pracowników, płacę podatki i ponad 30 tys. złotych miesięcznie na ZUS. Czy Pani prezydent ma prawo takie zrządzenie wydać bez referendum? Tereny którymi zarządza należą do całej społeczności tego miasta, a w tej społeczności być może są tacy ludzie, którzy chcieliby do naszego cyrku jednak przyjść. Podkreślam, że nikogo nie zmuszamy, żeby do nas przychodził, dlatego uważam, że zarządzenie jest bez sensu. Kto chce to przychodzi, kupuje bilety i robi to dobrowolnie.
Katarzyna Solarz
Fot. Iwona Naworska