Przy okazji 100 rocznicy objawień fatimskich powróciła stara jak III RP dyskusja o rozdziale Kościoła od państwa.
12 maja obchodziliśmy 100 rocznicę objawień fatimskich. 13 maja 1917 roku w portugalskiej Fatimie Matka Boża objawiła się po raz pierwszy. Świadkami tego objawienia była trójka dzieci pasterzy: siedmioletnia Hiacynta, dziewięcioletni Franciszek oraz dziesięcioletnia Łucja. Chwilę po tym okazało się, że to wydarzenie to orędzie dla całego współczesnego świata.
Podczas pierwszego objawienia Matka Boża poleciła dzieciom modlitwę, przede wszystkim różańcową oraz pokutę za grzeszników. W trakcie kolejnych objawień Maryja wyjawiła, że Hiacynta i Franciszek odejdą wkrótce do nieba, a Łucja pozostanie jeszcze na ziemi. Efektem objawień były ponadto tzw. tajemnice fatimskie. Treść dwóch pierwszych tajemnic upubliczniono w 1941 roku. Przesłanie trzeciej trzymano w tajemnicy przez okres pontyfikatu kilku papieży i ujawniono dopiero w 2000 roku na polecenie Jana Pawła II. Jest w niej mowa m.in. o białym kapłanie ginącym od kul z broni palnej i strzał z łuków, co niektórzy odnosi do nieudanego zamachu na polskiego papieża w 13 maju 1981. W przekazach Łucji pojawia się także wizja przebiegu III Wojny Światowej.
Podczas uroczystych obchodów 100 rocznicy papież Franciszek kanonizował Hiacyntę i Franciszka. Rocznicę, na swój sposób, uczczono także nieco wcześniej w Polsce. Polska to kraj, o którym Hiacynta i Franciszek, a także przed długi czas Łucja, zapewne nie mieli pojęcia iż w ogóle istnieje. Ale po kolei. 7 kwietnia sejm przyjął uchwałę ws. uczczenia 100. rocznicy objawień fatimskich. Inicjatorką przedsięwzięcia była związana z Radiem Maryja posłanka PiS Anna Sobecka. – Rzadko które wydarzenie religijne odegrało tak ważną rolę w dziejach Kościoła, a nawet całego świata, jak objawienia fatimskie – w ten sposób swoje poparcie motywowali posłowie popierający inicjatywę, ale jak łatwo się domyślić, nie wszystkim takie tłumaczenie przypadło do gustu.
Jako pierwsze z ofensywą ruszyły tzw. liberalne media, jak Gazeta Wyborcza, Newsweek. OkoPress, Tok FM i wiele innych. Redakcje prześcigały się z wynajdowaniem zaprzyjaźnionych księży, aby nawet ustami duchownych zdyskredytować uchwałę. Nie mogło też zabraknąć odwoływania się do autorytetów, jak ks. Tischner czy Ryszard Kapuściński, i przewidywania ich negatywnych opinii. – Jakże to, w świeckim kraju takie coś? To dyskryminacja niewierzących i wyznających inną wiarę – grzmieli dziennikarze.