Pani Bożena dla swojego niepełnosprawnego syna Patryka jest całym światem, a on dla niej. Nie rozumie albo wyparła zupełnie ze świadomości, że istnieje jeszcze jakieś życie poza Patrykiem.
Jesteś z dzieckiem na placu zabaw. Patrzysz na nie, tak jak zwykle. Z miłością, troską, z dumą. Uśmiechasz się do siebie pod nosem. Nagle, nie wierzysz w to, co widzisz. Kilku chłopców, niewiele starszych od Twojego dziecka, w sposób zupełnie świadomy, z pełnym impetem uderza Twoje dziecko huśtawką. Dziecko głośno płacze. Zanosi się. Ucieka… Podbiegasz do zgrai młodych chuliganów. Czujesz ogromny żal, serce pęka Ci z bólu. Jednak jedyne, co potrafisz w tym momencie zrobić, to rozedrganym i łamiącym się głosem, wydusić z siebie: – Powiedzcie. Dlaczego to zrobiliście?! Na co otrzymujesz odpowiedź, której się nie spodziewałeś. Odpowiedź, która wbija Cię w ziemię i łamie kolana. – Bo chcieliśmy wiedzieć, jak głuchy płacze… To niestety nie fikcja. To spotkało matkę dziecka niepełnosprawnego, Panią Bożenę, z którą miałem przyjemność rozmawiać.