Z pewnością nie żyjemy w czasach, kiedy czytanie książek było „chlebem powszednim”. Jednak współczesność walczy o czytelników.
Kiedy ostatnio poczułeś zapach kleju introligatorskiego, farby drukarskiej? Usłyszałeś szelest dobrego papieru, poczułeś go pod swoimi palcami? Dawno? Niestety, według badań Biblioteki Narodowej, w 2016 roku 63% polskiego społeczeństwa nie zaznało tego doświadczenia. Grubo, ponad połowa społeczeństwa, w którym każdy jest specjalistą w jakieś dziedzinie i wie najlepiej, co jest dobre dla drugiego, nie przeczytała ani jednej książki! Czy to w formie papierowej, czy elektronicznej. Idźmy dalej. Te same badania pokazują, że 54% respondentów nie przeczytało tekstu dłuższego niż 3 strony! Wygląda na to, że Ci ludzie nie dotrwali nawet do końca lektury instrukcji złożenia mebli z Ikea. W sumie, to akurat nie dziwi. Prawdziwy Polak nie potrzebuje instrukcji obsługi. On dzwoni do szwagra.
Nie czytamy wiele. Nie chodzimy do teatru, o operze nie wspominając. W kinie lądujemy na wysoce intelektualnych dziełach typu „Porady na zdrady” czy innych „botoksach”. Niestety później zbieramy tego pokłosie w postaci „kwiatkuf” typu: „Poszłem zanieść tatowi”.
Czytaj więcej: Felieton: Kto nie czyta, ten „błondzi”