Czy izby gospodarcze i przedsiębiorcy stracą czy zyskają?

488
2035

Z Krzysztofem Dybcem, prezesem Izby Gospodarczej w Wodzisławiu śląskim, rozmawiamy o tym, jak powstała koncepcja Integracji w Subregionie Zachodnim.

Krzysztof Dybiec od 30 lat jest przedsiębiorcą. Imał się wielu rzeczy, znany jest m. in. z tego, że w latach 90. przez kilka lat walczył o Kino Bałtyk w Raciborzu. Obecnie prowadzi firmę rodzinną – Plac Zabaw „Zoolandia”. Jednak w regionie znany jest chyba przede wszystkim jako prezes Izby Gospodarczej w Wodzisławiu. Jak mówi o sobie: „Jestem z natury społecznikiem, zawsze miałem słabość do pomagania ludziom. Od 2012 roku jestem prezesem Izby Gospodarczej i jest to funkcja społeczna. Tak jest jasno, prosto i przejrzyście!”

red: Jak działalność izby przekształciła się w program Integracji w Subregionie Zachodnim?

KD: Działania Izby przeniosły się z przestrzeni lokalnej – z naszego powiatu na cały Subregion Zachodni. Integrujemy środowisko małych i średnich przedsiębiorstw z kilku powiatów od Raciborza po Żory. Działamy nie tylko poprzez regularne spotkania typu śniadanie biznesowe, nie tylko poprzez 2 edycje Konferencji Forbs (maj 2016 i 2018 roku – przyp. autora), ale przede wszystkim poprzez łączenie ze sobą i inicjowanie współpracy np. firm zajmujących się ekologią. Izby i cechy naszego Subregionu oraz samorządy nawiązały współpracę z podobnymi jednostkami po stronie Republiki Czeskiej, bo dostrzegamy zagrożenia dla najbliższej przyszłości – m. in. w obszarze wyludnienia naszych miast w ciągu najbliższych 20 lat, ale również w temacie ww. ekologii. Chcemy spowodować, że lokalny rynek pracy będzie na tyle atrakcyjny dla młodych ludzi pod względem finansowym oraz możliwości realizowania swoich pasji, że ograniczymy zjawisko wyjazdów zagranicznych „za chlebem”.

red: Jednym z kluczowych tematów jest ekologia, która wraca jak bumerang…

KD: Bo to jest jeden z kluczowych problemów społecznych i gospodarczych w naszym regionie i naszym kraju. Wszyscy wiedzą, że problem istnieje, że smog naprawdę nas zabija, ale niewiele osób ma odwagę o tym mówić, a jeszcze mniej z nas coś realnie z tym robi. Oczywiście należę do tych, co mówią i robią! Od czasu, kiedy zapoczątkowałem akcję Kochasz Życie – Nie Pal Śmieci” do dziś, świadomość naszych współmieszkańców zmieniła się mocno. Kiedyś byli oburzeni, gdy publikowałem wpisy jak np. „doniosę na Ciebie, bo nie dam się zabić”. Dziś coraz więcej osób zwraca realnie uwagę na to, czy ktoś nie pali jakiegoś świństwa w swoim kopciuchu. Ludzie wymieniają swoje piece na eko – oczywiście w ramach swoich możliwości oraz dostępu do dotacji z miasta.

red: Wspomniał Pan też o edukacji. Na czym polegała idea projektu „Biznes dla edukacji”?

Lokalni przedsiębiorcy kilka lat temu zostali przeze mnie zapytani – czego im potrzeba? Odpowiedź była dla mnie szokiem i jednocześnie mnie przeraziła! Absolwenci naszych szkół nie stanowili żadnej wartości dla firm w okolicy – chodzi tu przede wszystkim o ich kompetencje do podjęcia pracy w zawodach, które były potrzebne lokalnym firmom. Postanowiłem działać. Zwołałem spotkanie 2 stron – biznesu i edukacji. Początki były … hmm … gorące i burzliwe. Później zaczęto szukać rozwiązań i okazało się, że szkoły zaczęły otwierać się na pomysły pracodawców, a oni zaczęli wspierać szkoły. Jak? Np. poprzez staże dla nauczycieli przedmiotów zawodowych i dla uczniów. Przedsiębiorcy nie tylko pomagali pisać programy nauczania do naszych szkół, ale również sfinansowali pracownie. Dziś najmłodsi stażem pracownicy lokalnych firm – czyli absolwenci naszych szkół potrzebują zaledwie tygodni, a nie miesięcy, aby wdrożyć się na stanowisko i zarabiać bardzo przyzwoite pieniądze.

red: Jest Pan jednym z głównych twórców programu Integracji w Subregionie Zachodnim, nakierowanego na rzecz rozwoju przedsiębiorczości. Można powiedzieć taką lokomotywą, która tę inicjatywę ciągnie. Obecnie startuje Pan w wyborach do parlamentu. Czy nie obawia się Pan, że w przypadku otrzymania mandatu poselskiego, szczytna idea i dotychczasowa praca na polu wzmacniania przedsiębiorczości Subregionu Zachodniego może pójść na marne?

KD: Absolutnie nie, zmienię się w Pendolino. Na miejscu zostają zaangażowani ludzie, a moim zadaniem jest pozyskać na te działania nowe środki finansowe.

Rozmawiał Ireneusz Burek