Polski Schindler

0
139
henryk_slawik_620.jpeg

Mija 70 lat od śmierci Henryka Sławik. Zginął w obozie w Mauthausen.

 

Tylko na terenie okupowanej Polski za ukrywanie Żydów groziła kara śmierci wykonywana na miejscu. Mimo to, właśnie polskich nazwisk jest w Instytucie Yad Waszem najwięcej. Prawie 6 i pół tysiąca Polaków otrzymało to wyróżnienie, które świadczy o olbrzymiej odwadze i poświeceniu. Jedną z tych osób był Henryk Sławik.

 

Urodził się we wsi Szeroka, na opłotkach Jastrzębia Zdroju 16 lipca roku pańskiego 1894. Był 9 dzieckiem w wieloosobowej, śląskiej rodzinie. Może właśnie to doświadczenie ubóstwa zaszczepiło w nim szacunek do drugiego człowieka, szacunek do pracy i współczucie dla człowieczej niedoli. I może właśnie to doświadczenie skierowało go ku Polskiej Partii Socjalistycznej. Jako poddany pruski otrzymał typowe dla wielu wykształcenie – solidną szkołę ludową, która wyposażyła go w podstawową wiedzę o świecie. Nauczył się w niej również języka niemieckiego – ta umiejętność zaważy w przyszłości na jego losach. Dalej Henryk Sławik kształcił się sam. A świadkowie historii twierdzą, że wiedzę miał imponującą. Po szkole poszedł do pracy w Pszczynie, następnie dostał się do armii pruskiej. Do kraju wrócił z niewoli rosyjskiej. Brał udział w powstaniach śląskich, aktywnie uczestniczył w pracy propagującej sprawę polską przed plebiscytami. Działał społecznie. Bronił pokrzywdzonych społecznie. Twardo bronił strajkujących górników w Giszowcu. Jego światem stał się samorząd, polityka. I dziennikarstwo. Przez wiele lat pracował jako redaktor w „Gazecie Robotniczej”. Od 1928 roku sprawował w niej funkcję naczelnego.

 

Gdy Niemcy zaatakowali Polskę Sławik zdecydował się na emigrację. Ze zrozumiałych powodów nie mógł liczyć na przychylność Niemców. Socjalizm, poparcie sprawy polskiej w czasie plebiscytów umieściły go wysoko na nazistowskiej specjalnej liście gończej. Uciekł na Węgry. Przypadek zetknął wówczas Sławika z Józefem Antallem – urzędnikiem węgierskiego MSW. Razem zaczęli organizować struktury emigracyjne. Efektem ich wysiłków było utworzenie Komitetu Obywatelskiego do spraw Opieki nad Polskimi Uchodźcami na Węgrzch. Komitet dbał o sprawy socjalne emigrantów, pomagał im znajdować pracę, wydawał prasę. Po zamknięciu poselstwa RP w 1941 rząd węgierski uznał go za przedstawicielstwo Polaków w tym kraju. Komitet trudnił się również jeszcze jednym zajęciem. Ratował Żydów. Członkowie organizacji zapewniali synom Izraela paszporty, dla żydowskich dzieci prowadzono sierociniec. Ocenia się, że działania Sławika i Antalla przyczyniły się do uratowania 5 tysięcy Żydów.

 

W 1944 roku Niemcy wkroczyli do Węgier. Od samego początku polska emigracja była narażona na prześladowania. W początkowej fazie inwazji niektórych członków emigracji rozstrzeliwano na miejscu. Sławika aresztowano w połowie pica tego roku. W katowniach gestapo był bity i torturowany. Miał powiedzieć tylko jedno. Przyznać, że w sprawę ratowania Żydów zaangażowany był Antall. Zaprzeczał. W końcu skonfrontowano go z Węgrem. Odmawiał jakichkolwiek zeznań, które mogły obciążyć urzędnika MSW. Odmawiał, pomimo że bito go również w trakcie konfrontacji. Do więzienia pojechali razem. Antall podziękował mu właściwie za uratowanie życia. Sławik odparł, że tak właśnie ”płaci Polska”. Po wojnie Jozsef Antall Senior został odznaczony medalem „sprawiedliwego wśród narodów”, prezesował Węgierskiemu Czerwonemu Krzyżowi. Jego syn został pierwszym premierem tego kraju po obaleniu komunizmu. Sławika Niemcy zabrali do Mauthausen. Nie przebywał tam długo. Prawdopodobnie rozstrzelano go 25 lub 26 sierpnia 1944. Według niepotwierdzonych informacji przed śmiercią zdążył jeszcze krzyknąć „Niech żyje Polska”. Do dzisiaj nie wiadomo, gdzie leżą doczesne szczątki Henryka Sławika.

 

Po wojnie zapomniano i o nim i o jego szczątkach. Jako członek PPS stał się ofiarą atmosfery programowej amnezji wykreowanej przez komunistów. Po 40 latach od zakończenia wojny jednak pamięć zaczęła się upominać o Henryka Sławika. Wspomnienia pielęgnował na pewno Antall. Na jego węgierskim nagrobku widnieją słowa „Semper Fidelis Polonia”. W latach 80. Swoją krucjatę wdzięczności podjął izraelski dyplomata Henryk Zvi Zimmerman. Był jednym z tych synów Izraela, których uratował paszport Henryka Sławika. To dzięki staraniom Zimmermana doprowadzono do tego, że uzyskał założyciel Komitetu Obywatelskiego znalazł swoje miejsce w Yad Waszem. W III Rzeczpospolitej Henryk Sławik znalazł swoje miejsce. Porównywany do Roula Wallenberga (szwedzkiego dyplomaty, który ratował Żydów przed zagładą) został pośmiertnie odznaczony Orderem Orła Białego. Jego nazwiskiem nazywa się szkoły, ronda, odsłania się tablice pamiątkowe. Rok 2014 został przez samorząd naszego województwa

 

Leszek Iwulski

/publ.a/